środa, 30 czerwca 2010

Carbon Invest SA (okiem pracownika, cz. 9)


Pan Mariusz Obszański pojawił się w firmie po tym, jak podziękowaliśmy prezesowi Arkadiuszowi Kuichowi. Nigdy nie ukrywaliśmy, że nie jesteśmy biznesmenami. Znamy się na włóknach węglowych. Tymczasem spółka giełdowa powinna być zarządzana przez ludzi kompetentnych. Nie mogliśmy w tej kwestii liczyć na prezesa Kuicha. Jedyne co robił najskuteczniej, to przelewy z konta firmowego bardzo często na szkodę spółki. Zabłysnął tym, że po dogłębnej analizie wydatków odkrył, że kupujemy zbyt drogi papier toaletowy. Niestety pan prezes Mariusz Obszański nie okazał się lekiem na całe zło. Z perspektywy czasu można się zastanawiać, który z nich był bardziej szkodliwy dla majątku spółki Carbon Design SA.

Dla przykładu kilka dokonań prezesa Obszańskiego:

1. Sprzedaż majątku firmy za równowartość 50 tys.zł plus bezwartościowe akcje Venoautomotive. Tymczasem same formy do produkcji nadwozi do B6 i B7 to setki tysięcy złotych, a samo oprogramowanie inżynierskie 180 tys. zł netto. Formy do produkcji handbike'ów, rowerów, wózków, masek samochodowych zostały wyrzucone na śmietnik!

2. Sprzedaż 1167500 akcji Carbondesign w cenie 4 groszy za akcję, czyli ośmiokrotnie taniej niż aktualna cena na rynku.

3. Sprzedaż firmy wraz ze specjalistami tuż przed finalizacją zlecenia, nad którym pracowano od wielu miesięcy.


Dziś niekompetentni ludzie stosują standardową praktykę obarczania odpowiedzialnością tych, których w firmie już nie ma. Wspominałem wcześniej, że nie jestem biznesmenem, ja i mój zespół zajmujemy się tym, na czym znamy się najlepiej. Ale nie potrzebuję pisać elaboratów, aby to udowadniać, wystarczą fakty.

Na naszych rowerach startują i wygrywają najlepsi zawodnicy świata, dwa tygodnie temu w Hiszpanii w Pucharze Świata cztery pierwsze miejsca, to zawodnicy na naszych rowerach. W czasie współpracy z Carbon Design SA otrzymaliśmy także kilka nagród:
“Konstruktor Roku 2008” – nagroda przyznawana przez miesięcznik Design News oraz w roku 2009 nagrodę Instytutu Wzornictwa Przemysłowego „Dobry Wzór” oraz „Wzór Roku 2009” przyznawaną przez Ministra Gospodarki – za najlepiej zaprojektowany produkt na polskim rynku.

A wszystko to za rowery, które zaprojektowaliśmy jeszcze zanim zaczęliśmy współpracować z "inwestorami". Zostaliśmy zaproszeni do firmy ponieważ jesteśmy specjalistami w dziedzinie kompozytów węglowych, a firma z tą technologią wiązała swoje plany. My mieliśmy plany realizować, a nie prowadzić biznes. Niestety nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia biznesowego ze strony inwestorów.

Zapewne wiele osób zada pytanie dlaczego piszę o tym dopiero teraz. Spotkałem i spotykam się z mniej lub bardziej otwartymi groźbami ze strony ludzi związanych ze spółką. Straszono i straszy się mnie wekslem na kwotę 50 tys zł, który podstępem został wyłudzony przez Marka Tomkiewicza. Weksel zapewniał mu bezkarność i moje milczenie. Ostatnio weksel pojawił się ponownie jako element szantażu. Po ponad dwóch miesiącach starań udało mi się odebrać od prezesa Mariusza Obszańskiego należące do mnie 500.000 akcji serii B spółki Carbon Design SA. Prezes zapewnił mnie, że to bezwartościowa makulatura i że nie dopuści ich do obrotu, ale chętnie wymieni je na wcześniej wspomniany weksel. Po dwóch latach gróźb i szantażu ci ludzie próbują mnie obarczać odpowiedzialnością za straty. Mam po prostu dość.

Moim zdaniem dotychczasowy zarząd Veno SA, Venoautomotive SA i Carbon Design SA są skompromitowane i wielokrotnie dały dowody na to, że nie nadają się do zarządzania czymkolwiek. Pieniądze inwestorów, nasze pieniądze, są zagrożone, wystarczy zobaczyć jak kształtują się kursy tych spółek. Tylko radykalne uzdrowienie sytuacji w spółkach GK Veno SA może sprawić, że rynek odzyska do nich zaufanie. Myślę, że testem na wiarygodność będzie to jaki ruch wykonają większościowi akcjonariusze.

Jeśli żadne działania naprawcze nie zostaną podjęte to jedyną szansą na zahamowanie skandalicznych praktyk będą inicjatywy typu Blog VenoWatch. Nie ma co liczyć na rozsądek inwestorów, KNF (która powinna dbać o przestrzeganie elementarnych zasad w spółkach) i GPW (która wydawać by się mogło powinna dbać o dobre imię i pieniądze inwestorów).

Ze swojej strony oświadczam, że nie mam nic wspólnego z twórcami bloga, ale gratuluję im odwagi mówienia o tym, co od dawna było tajemnicą poliszynela.

----
Z poważaniem,
Jarosław Baranowski




8 komentarzy:

  1. Dlaczego nie opłacił od początku kapitału tej spółki skoro miał taki biznes znoszący złote jaja jak te rowery co opisuje.

    Czyżby zawiedziony akcjonariusz ?

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda że dziennikarz nie sprawdził jak duża jest nisza rowerów pionowych czy poziomych,

    może szukali jelenia (czyt. inwestora) na super biznes ?
    czyżby się zawiedli po weryfikacji ich biznes planów ?
    kur znoszących złote jaja raczej się nie usuwa z kurnika ?
    chyba że te kury to są kurczaki a złote jaja to po prostu zwykłe jajeczka

    OdpowiedzUsuń
  3. polecam pogrzebać w googlu na temat Pana Jarka Baranowskiego. Jak widać historia jednego z klientów pokazuje, że zakup u tego Pana był DRAMATEM W 3 AKTACH:

    Powiem krótko - to był dramat (no może nie do końca bo ciągle żyję :) )

    Akt 1
    Zaczęło się niewinnie w lipcu zamówiłem rower u Pana Baranowskiego (z działu producenci na tej stronie).
    Na etapie dogadywania szczegółów miały być koła 28 cali (ostatecznie za namową zodziłem się na 26). Suport miał mieć 52-42-32 zęby co jak się okazało było nie do zdobycia w Warszawskich sklepach. Wybrałem więc jedną z wielu takich korb dostępnych w Szczecinie i wysłałem do Pana Baranowskiego.
    Niejako w "międzyczasie" Pan Baranowski "zaproponował" mi zmianę piast ze SRAM 9.0 na Deore na co zgodziłem się przez przemilczenie (nie rozumiem jednak dlaczego na początku namawiał mnie na piasty SRAM).

    Akt 2
    Oczekiwanie.
    Terminy odbioru roweru zmieniały się kilkukrotnie (jak rozumiem z mojej głównie winy bo nie mogłem zdecydować się na osprzęt). Ostatecznie rower miał być wysłany w czwartek, ale jak się okazało nie dało się w całej Warszawie znaleźć odpowiedniej przerzutki do mojego suportu. Rower został wysłany w piątek bez przerzutkie (nie chciałem już dłużej czekać - przerzutkę dostałem bez żadnego problemu w Szczecinie).
    Wstępnie umawialiśmy się że w cenie roweru będzie przesyłka Serwisco. Z nieznanych mi przyczyn paczka z rowerem nie dotarła na sobotę (co Pan Baranowski deklarował), została wysłana Pocztą Polską. Szkoda mi tylko tej soboty - miałem iść na rower, a całą przesiedziałem w domu oczekując na kuriera.

    więcej :
    http://free4web.pl/3/2,12471,5509,1085509,Thread.html

    OdpowiedzUsuń
  4. To potforne!
    Post widzę z roku 2003, wtedy Kuich świętował po udanych inwestycjach w YoYo?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowy wątek na Bankierze:
    http://www.bankier.pl/forum/temat_re-carbonbike-metamorfoza-j-baranowskiego-czyli-pr-nowej-dzialalnos,8591855.html

    "Widac że J. Baranowski się mocno uaktywnił ostatnimi czasy :) Pozdrawiam jako były pracownik mojego kochanego przełożonego, znanego jako męża swojej żonki i niesamowitego pantoflarza. Jak tylko żonka Olga tupnęła nóżką to Pan Jarek latał po całej firmie jak opętany aby zaspokoic żądania i oczekiwania żony he he he. Jarka, który nie pozwalał aby ktokolwiek poza nim robił wiele karbonowych elementów do rowerów przez co firma nie mogła się rozwijac. Osoba, która razem z żonką pierwsi brali pensję a swoim pracownikim wypłacali nieskie pensje w ratach. Jaruś nasz kochany robił tak cudne rowery, że do tej pory firma co zamówiła reklamowe rowerki przeklina dzień w którym się na Jarka zdecydowała. Rozpadają się, wszystko tam skrzypi, pojazd LEDWO skręca przez co staje się bezużyteczny a wygląda jakby został wykonany przez bandę amatorów. Zanim pojawili się inwestorzy to Olga i Jarek wypłacali pracownikom Magnusa pensję często w ZUPIE !!!!!! Tak, zamiast pieniążków otrzymywali jedzenie ! Witamy w świecie Jarka i jego żony Olgi. Dopiero w Carbonie co miesiąc mogli zobaczyc jak wyglądają banktony drukowane przez NBP. Do tego widzę że teraz kąsają kogoś kto tak naprawdę uratował im tyłek a do tego nie pozwolił całej firmie Magnus umrzec z głodu !!! A najgorsze jest to, że te wszystkie robione przez nich rowery dla zwykłych klientów psują się straszliwie i dlatego też firma Magnus musi to wszystko poprawiac. A obecne rowery robią na podstawie ukradzionych rozwiązań, które zostały opracowane w Carbonie. I te jego wypowiedzi na blogu. Jarek, ja Cie nadal lubię ale się nie wpakuj z tymi wszystkimi kłamstwami które podchodzą pod konkretne paragrafy gdyż wtedy to już nawet nie będziecie mieli na zupę dla pracowników i dla rodziny. To tyle na początek. C.D.N."

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja także pracowałem w Carbonie i pamiętam,że obowiązywała niepisana zasada,że kasę dostają pracownicy a potem "kierownictwo". Dopiero Oszański to zmienił. Styl poniżej pasa i kłamliwe fakty podane w poście sugerują, że pisała to totalna CIOTA - ŁUKASZ TOMKIEWICZ. Pośmiewisko całej firmy. Zrób przygłupie cokolwiek sensownego zanim znowu zaczniesz kogoś opluwać. A jak znam Jarka to jeśli o czymś pisze to ma twarde dowody więc na nic wasze ujadanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gadasz głupoty.
    Nazywasz się Jarek? Olga? czy inny przydupas?
    Może również pamiętasz pracownika Bono?
    Oraz osoby, które zatrudniała Olga ponieważ bawiły jej dziecko lub były hodowcami psów rasy "Dog"?
    Może pamiętasz ile zarabiał Jarek i Olga a ile my?
    Pamiętasz kto robił wyłącznie produkty z karbonu?
    Pamiętasz kto był tzw wąskim gardłem?(Jarek)
    Pamiętasz jak przedstawiali inwestorów?
    Ja pamiętam jeszcze wiele rzeczy jak dymneli ze spółki Darka Dunajskiego.
    Co o nim mówili.
    Jak będziesz potrzebował odświeżenia pamięci pisz śmiało przypomnę tobie różne sytuacje.

    OdpowiedzUsuń
  8. przypomnij to mnie, masz widzę jakiś problem. straciłeś coś..? nie zyskałeś? ktos cos Ci obiecał..?
    Problem jak pewnie wiesz, a chyba wiesz wszystko polegał na tym, ze spotkali sie nieuczciwi z uczciwymi i sam sobie nazwij kto jest kim.

    OdpowiedzUsuń