środa, 28 września 2011

AbeoNET, czyli chwała znajomym królika

Akcjonariusze spółki VENO SA zaczynają myśleć. W taki surowy sposób można podsumować reakcję inwestorów na wieść o "zainwestowaniu" w spółkę AbeoNET SA. Zupełnie "przypadkowo" w tej samej spółce akcje nabywał dobry znajomy prezesa Arkadiusza Kuicha - p. Andrzej Wojno. Pewnie równie "przypadkowo" kupował akcje ponad 4x taniej od spółki VENO. 

Cóż, inwestował on wtedy własne pieniądze, natomiast p. Kuich "inwestował" pieniądze, które otrzymał od akcjonariuszy... Taka jest prosta różnica. O podziale na lepszych i gorszych pisaliśmy już niejednokrotnie (np. artykuł 1, artykuł 2, artykuł 3). Tym razem inwestorzy sami zaczęli dociekać i zadawać pytania.

2011-09-26 Czy akcje AbeoNET VENO SA kupiło od Zen Capital SA?

(Na to pytanie nie ma jeszcze odpowiedzi)

2011-09-26 Wielokrotnie prezes mówi o synergii w ramach inwestycji dokonywanych przez VENO SA. Co zatem ma wspólnego inwestycja w AbeoNET z innymi projektami? Firm, które pozycjonują treści w internecie jest mnóstwo, zatem jaką stopę zwrotu z inwestycji zakłada zarząd?

(Na to pytanie nie ma jeszcze odpowiedzi)

2011-09-26 Czy kupione przez Państwa akcje spółki abeoNET to seria A czy seria B? Czy nabycie akcji nastąpiło od osób fizycznych czy prawnych?

(Na to pytanie nie ma jeszcze odpowiedzi)

Inwestorzy podjęli próbę wyjaśnienia tych transakcji poprzez Puls Biznesu. Zobaczymy czy dowiedzą się czegokolwiek nowego. Swoją drogą pytania powinny być zadawane w sposób bardziej bezpośredni i konkretny, np:

Panie Prezesie, czy znajomość z p. Andrzejem Wojno, do której się Pan jakiś czas temu przyznał i nie widzi w niej konfliktu interesów, nie powinna owocować jakimiś korzyściami dla spółki VENO SA? 

Czy nie jest dziwne, że Pana kolega Andrzej Wojno potrafił kupić akcje spółki AbeoNET za 60gr, a Pan je kupuje za 2,5zł? Czy takie efekty ma przynosić znajomość towarzysko-biznesowa? 

Czym kierował się Pan płacąc aż 2,5zł za akcję? Kapitalizacja spółki AbeoNET w przypadku takiej ceny wynosi 3 mln zł (przy zysku netto 163 tys. zł - ile z tego zysku to zlecenia VENO SA i Arrinera Automotive SA?).

    

sobota, 24 września 2011

Spółdzielnia na NewConnect, spółdzielnia na Veno

Pod koniec ubiegłego roku w Parkiecie ukazał się znakomity artykuł o praktykach, jakie kosztem leszczy urządzają sobie różne grupy inwestycyjne. Sporo miejsca poświęcono tam spółkom z GK Veno o czym zresztą informowaliśmy w oddzielnym poście.

W dzisiejszym wydaniu Parkietu (24-25.09) opublikowano artykuł, który jest niejako ciągiem dalszym tamtego tekstu. Tym razem red. Błażej Dowgielski skupia się na tzw. spółdzielniach, których zadaniem jest podbicie kursu, stworzenie wrażenia dużych obrotów (wymianą akcji między sobą), a następnie spuszczenie wszystkich akcji drobnicy.

Jako, że na Veno SA było to już przerabiane kilkukrotnie, to i nie dziwi, że spółka ta jest podana jako jeden z kilku przykładów domniemania manipulacji kursem. Niewykluczone, że red. Dowgielski narobił sobie wrogów, bo dokładnie opisał cały mechanizm procederu - od obejmowania akcji w ramach preIPO przez wybraną grupę znajomych inwestorów (skąd my to znamy), przez wzbudzenie euforii na forach internetowych (skąd my to znamy) oraz eksplozję kursu i pojawienie się bardzo dużych obrotów (skąd my to znamy), po zrzucenie akcji dawcom kapitału (skąd my to znamy).

Veno, znane przede wszystkim z realizowanego przez spółkę zależną projektu samochodu Arrinera, w ciągu swej trzyipółletniej bytności na NC przeżywało zarówno okresy wzmożonego zainteresowania inwestorów, kiedy kurs akcji rósł nawet o kilkaset procent tygodniowo przy liczonych w milionach złotych obrotach, jak i okresy zapomnienia, gdy akcjami spółki praktycznie nie handlowano, a jej kurs osuwał się na dno. Założona przez grupę inwestorów z Markiem Tomkiewiczem na czele (prezes Heros Capital Ltd, brat Łukasza Tomkiewicza, prezesa Arrinera Automotive SA - przyp. VenoWatch) spółka na otwarciu notowań debiutanckiej sesji drożała nawet o 1900 proc., by zakończyć dzień 630 proc. na plusie. Kolejna skokowa zwyżka miała miejsce wiosną 2009 r., gdy w ciągu niewiele ponad dwóch miesięcy kurs akcji wzrósł o 800 proc. 300-proc skok, któremu towarzyszyły nawet 4 mln obrotu, miał miejsce dwa lata później. Inwestorzy grają z reguły pod informacje o projekcie Arrinera, takie jak pojawienie się w nadzorze spółki zależnej Lee Noble, brytyjskiego konstruktora aut.

Źródło: Parkiet.

Przed zbliżającym się debiutem Arrinery oraz innymi spółkami na NC warto także wiedzieć, że:    
(...) w ostatnim czasie popularne stało się tzw. budowanie wartości księgowej przyszłego debiutanta. Tworzenie spółki z wykorzystywaniem wydzielonej części innego przedsiębiorstwa czy aporty przy pomocy życzliwego rzeczoznawcy i niezbyt dociekliwego audytora pozwalają wirtualnie zwiększyć wartość aktywów i sprawić, by przynajmniej na papierze różnica między ceną rynkową a księgową nie była zbytnio rażąca.

Źródło: Parkiet.

W artykule pojawia się też pozytywny aspekt całej sprawy. Okazuje się, że GPW i KNF przestają być bierne i zaczynają dokładnie przyglądać się wprowadzanym spółkom. Szczególnie na cenzurowanym są grupy inwestycyjne, które mają sporo na sumieniu (mimo braku twardych dowodów). Czyżby poniższa informacja tłumaczyła tak duże opóźnienia odnośnie przygotowania i akceptacji dokumentów informacyjnych Veno SA oraz Arrinera Automotive SA?

Giełda wydaje się też wywierać nieformalne naciski - niektóre grupy inwestorskie przyznają, że występowanie w akcjonariatach podmiotów kojarzonych z obecnymi już na NC "grzankami" wydatnie wydłuża proces akceptacji dokumentu informacyjnego. (...) Grupy inwestorskie muszą coraz więcej się napracować, by wzbudzić zainteresowanie rynku ich spółkami. Jak przekonują, na "grzankach" z miesiąca na miesiąc zarabia się coraz mniej.

Źródło: Parkiet.

Nam jeszcze pozostaje zadać pytanie czy Veno SA jeszcze jest "grzanką" czy już poszła całkowicie w odstawkę. W końcu na NewConnect do wyboru jest już ponad 300 spółek, a na każdej płynność tak marna, że można rozpocząć grę "w trzy karty"...

 

wtorek, 20 września 2011

Zaczynamy zabawę w superbajkę od nowa?


Wersja produkcyjna polskiego supersamochodu o nazwie Arrinera ma mieć całkowicie odmieniony wygląd w wersji produkcyjnej. Premiera wersji końcowej auta ma się odbyć na przełomie czerwca/lipca przyszłego roku.

Arrinera zapewnia, że nowy wygląd auta będzie 100% hitem. Będzie on o niebo bardziej nowoczesny i zaokrąglony, a nikt już nie będzie nazywał polskiego auta „polskim Lambo”. Prace nad nowym designem trwały równolegle z pracami nad prototypem. 



Jeśli powyższa informacja jest prawdziwa, w co trudno nawet nam uwierzyć, to okazuje się, że superbajka o superaucie zaczyna się kręcić na nowo. Mimo, że nad obecną wersją auta pracowali "najlepsi projektanci", a projekt nadzorował "najlepszy z prezesów", to całość kończy się klapą? 

Przepraszamy, ale jak nazwać inaczej to, co w efekcie niesie powyższa wiadomość?

Przecież Arrinera w obecnej wersji wcale nie jest na budowlanych profilach. Przecież jest znakomicie przygotowana i bezawaryjna. Przecież nigdy nie była krojona, łatana, krojona i znowu łatana. Przecież nie doklejano jej naprędce dachu. Przecież jest tyle patentów na wygląd i prawnicy Lamborghini nie będą mieli się czego czepić. Przecież prezes otrzymał tyle e-maili z ofertami na zaliczki. Przecież obecna Arrinera, to prototyp i wymaga tylko kosmetycznych poprawek.

I w końcu: przecież wszystko, co pisaliśmy o wielkiej amatorszczyźnie w budowie auta, braku wiedzy i umiejętności, to kłamstwa i manipulacje!

A teraz zaczyna się nowy serial? Nowe terminy, prototypy, umowy, emisje itd. itd. Jeśli to prawda, to czy tak ważna informacja nie powinna ukazać się w raporcie EBI kilka tygodni temu? Nie jako wiadomość ważna dla spółki, ale kluczowa dla jej przyszłości!

I tylko szkoda ponad 3 milionów złotych, które rozeszły się między palcami. Szkoda, bo to pieniądze inwestorów z kolejnych emisji akcji.

piątek, 16 września 2011

Case: motywacja pracowników spółki

Jedna ze spółek notowanych na rynku NewConnect pokazała, jak powinna wyglądać prawidłowa polityka motywacyjna dla pracowników. Jak się okazuje -  a co nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem - należy motywować pracowników za wyniki spółki, a nie za to, że w niej po prostu są...

Program motywacyjny skonstruowany będzie na zasadzie warunkowego podwyższenia kapitału zakładowego i emisji warrantów subskrypcyjnych uprawniających określone osoby do warunkowego objęcia akcji Blirt S.A. Program ma na celu stworzenie mechanizmów motywujących kluczowych pracowników Blirt S.A. do podejmowania działań wspierających realizację strategii wzrostu wartości Blirt S.A., a w szczególności do zwiększenia jej przychodów i zysków.

Wielkość emisji i kryteria przydziału warrantów poszczególnych serii będą związane z osiągnięciem założonego stopnia realizacji wyników Spółki odpowiednio za lata 2012, 2013 i 2014. Za podstawowe kryterium finansowe wykorzystywane dla potrzeb oceny realizacji planów finansowych i uruchamiające emisję warrantów subskrypcyjnych w poszczególnych latach przyjęto wynik EBITDA.


  

wtorek, 13 września 2011

Przegląd prasy z dedykacją dla strachliwych

Zaciekawieni poruszeniem akcjonariuszy i inicjatywą zebrania sił prezentujemy poniżej dwa cytaty z dzisiejszego wydania Gazety Giełdy Parkiet (nr 211, 13.09.2011). Znakomicie wpisują się w atmosferę wokół spółek z GK Veno. Tak bardzo podobne sytuacje - a jednak jak bardzo różne... 

Podczas gdy oddolną inicjatywę inni chcą jak najszybciej zdyskredytować i ośmieszyć, tak tutaj mamy do czynienia z konkretnym działaniem. Wiele osób zapomina, że właścicielami spółki są jej akcjonariusze, a nie zarząd czy rada nadzorcza.

Ponieważ naszym celem jest pokazanie wszystkim prawdy o procederze, jaki miał miejsce w spółkach z GK Veno dlatego inicjatywę przyjęliśmy ze sporym zainteresowaniem. Szybko też na nią zareagował prezes spółki mimo, że brzydzi się anonimami (no może poza własnymi tworami, np. Adam Nowiak).


Ze swojej strony dopingujemy inicjatorom akcji na tyle, na ile możemy. Jeśli wszystko się powiedzie, to cel zostanie osiągnięty, a konsekwencje wobec winnych wyciągnięte. Czego chcieć więcej? W przypadku zrzeszenia się akcjonariuszy pod auspicjami SII nasz blog przestanie mieć rację bytu. Dlatego przekażemy dokumentację oraz loginy i hasła przedstawicielom zgromadzonym w ramach Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Byłoby naprawdę miło, gdyby to właśnie oni symbolicznie zamknęli blog. A może otworzyli nowy rozdział w spółce?

______________________________________

Nie można i nie należy wierzyć prezesom na słowo. Jeśli chcą być wiarygodni, powinni używać rzeczowych argumentów. Rynek nie pozostaje na nie głuchy (...)

Krzysztof Jedlak,
red. naczelny GG Parkiet
Parkiet, nr 211, s. 24 
______________________________________
Zarząd Betacomu będzie się tłumaczyć
 
Akcjonariusz Betacomu chce rozliczyć zarząd z dotychczasowych dokonań i słabych wyników.

Jarosław Gutkiewicz, jeden z wiodących akcjonariuszy Betacomu, zniecierpliwiony słabymi wynikami firmy chce rozliczyć jej władze z tego, co robiły w kilku ostatnich latach. (...) Domaga się dyskusji z zarządem na temat fiaska fuzji z EO Networks, strategii firmy oraz jej planów rozwojowych.

Akcjonariusza Betacomu interesuje też polityka informacyjna, którą prowadzi zarząd (a właściwie jej brak),
oraz co zarząd zamierza zrobić w celu poprawy wizerunku spółki i zwiększenia jej atrakcyjności dla potencjalnych inwestorów.
 
W sprawę zaangażowało się też Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, które już wcześniej (...) broniło interesów akcjonariuszy mniejszościowych. SII przyłącza się też do żądania Gutkiewicza dotyczącego zmian w radzie nadzorczej. - Chcielibyśmy, żeby zasiadała w niej osoba niezwiązana z głównymi udziałowcami,  która pomoże w zmianie wizerunku rynkowego spółki - uzasadnia Cieślak (wiceprezes SII).

Dariusz Wolak,
Parkiet, nr. 211, s. 8

 

sobota, 3 września 2011

Panika w VENO

Kilka dni temu na forum jednego z najpopularniejszych portali finansowych pojawiła się spontaniczna inicjatywa zjednoczenia sił drobnego akcjonariatu. Być może szalę goryczy przeważyła decyzja o wyznaczeniu ceny emisyjnej na poziomie 3 gr, czyli na poziomie mocno niedowartościowanym (cytując prezesa). 

Udowadniać od zawsze i na każdym kroku, że kurs jest niedoszacowany, a potem emitować akcje po takim właśnie kursie - oto przewrotna strategia Veno. Do tego akcje nowej emisji są w znacznym stopniu uprzywilejowane, co to pozostałych serii. Kto więc - przy zdrowych zmysłach - wyda więcej niż 3 gr za obecny walor? Nikt. To takiego wniosku musieli dojść inwestorzy i lawina ruszyła...

Ponieważ prezes Arrinery Łukasz Tomkiewicz został na forum Bankiera już zdekonspirowany, to postanowiono bronić się w inny sposób. Dlatego nagle okazało się, że do spółki w ostatnich 3 dniach napłynęło mnóstwo pytań, na które od razu znalazły się odpowiedzi. Nic to, że strona ta służyła zawsze za przedruki pytań i odpowiedzi z Akcji Inwestor "PB". Tym razem trzeba było działać szybko, bo zagrożenie ze strony zbuntowanych akcjonariuszy nabierało realnych kształtów.
  
Na stronie internetowej spółki pojawiły się więc pytania od razu z odpowiedziami (ciekawe co było pierwsze - może warto było sobie darować te "pytania"?). Dziwnym trafem pytania dotyczą bardzo różnych i czasem odległych spraw - od strat na inwestycji w ETD przez inwestycję w Carbon Design po nową megaemisję akcji. Równie dziwnym trafem wszystkie te sprawy były poruszane właśnie w wątku zachęcającym do interwencji. Inwestorzy wymieniali je jako konieczne do zbadania przez niezależnych biegłych (włącznie z analizą przepływów pieniężnych, przelewów zagranicznych itd). Czysty przypadek, prawda? :)

W tekstach oprócz dużej dozy megalomanii, dowiedzieliśmy się, że za spadkami na walorze (pośrednio) odpowiedzialni są między innymi... kongresmeni z USA. Obowiązkowo też za wszelkie nieszczęścia obarczono nasz blog. Dobrze, że cały czas bez winy są prezesi spółek z GK Veno. Z pewnością przekonanie o własnej doskonałości i okropnym świecie uspokoiło akcjonariuszy.

Nadzwyczajne tempo reakcji ze strony ludzi z GK Veno - przy opóźnieniach w każdej innej dziedzinie - świadczy o tym, że faktycznie boją się niezależnych ludzi w Zarządzie i Radzie Nadzorczej. Być może przeliczono swoje głosy i okazało się bez wsparcia Blumeranga i jego ludzi NWZA mogłoby przegłosować wszystko co sobie zażyczyliby drobni? Czy to aż takie straszne? Dlaczego?