czwartek, 14 lipca 2011

Leopard już jest OK?

Swego czasu prezes Arrinera SA bardzo oburzył się na opinie p. Piotra Zonia prezesa firmy Leopard Automobile. Jak zwykle wszyscy dokoła byli winni i bez osiągnięć. Wychodzi jednak na to, że "przyszła koza do woza"... Tylko czy p. Zoń będzie chciał pracować z ludźmi, którzy wcześniej publicznie pomniejszali jego osiągnięcia? Przypomnijmy, że już ponad rok temu prezes Leoparda jasno wyraził zdanie, co myśli o projekcie i podawanych terminach:

- Ten projekt wygląda na niemożliwy do zakończenia w wersji i czasie zgodnym z deklaracjami zarządu Veno. Jeśli ma to być auto na poziomie Lamborghini czy Ferrari, jak przekonuje spółka, to powinno nad nim pracować 50 osób przez trzy lata, w tym świetni inżynierowie zza granicy - uważa Piotr Zoń, prezes Leopard Automobile, od kilku lat produkującego w Mielcu luksusowy roadster własnej konstrukcji i mający na ukończeniu kolejny model.




A tak deprecjonował osiągnięcia Leoparda p. Łukasz Tomkiewicz (komu przypomina to ostatnie pretensje i wyliczenia braku osiągnięć przez p. Kuicha wobec prezesa Trinity SA?):


Według naszej wiedzy samochód Leopard jest opracowywany od wielu już lat i zostały na niego wydane miliony złotych: m.in. ze względu na proces homologacyjny. Od dłuższego czasu zresztą nie słychać nic o tym samochodzie. Czy jest on już w sprzedaży, ile sztuk zostało do tej pory sprzedane: tego nie wiadomo.

Żródło 3


5 komentarzy:

  1. A tu proszę bardzo niespodzianka... wersję produkcyjną od strony technicznej opracuje Inżynier z zagranicy, na dodatek można powiedzieć, jeden z najlepszych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, a bezwartościowy prototyp będzie można wyrzucić na złom. Tylko po co było wydawać ponad 3 bańki skoro zmienione będzie nadwozie i podwozie? Trzeba było dać dupy i kompletnie się skompromitować? A może po to aby Kuich i bracia Tomkiewicz mogli dupy wozić samochodami za które płacą akcjonariusze. Aby pełnymi garściami wyciągać kasę ze spółki i, co najważniejsze, od trzech lat zarabiać na skokach kursu pod nieprawdziwe informacje typu: inwestor po minimum 30 groszy, rozpoczęcie procesu sprzedaży, kupujemy Vipera, inwestor z Chin, produkcja w RPA i wiele innych.

    OdpowiedzUsuń
  3. cóż, Lee Noble olewa rowerki...

    OdpowiedzUsuń
  4. Lee Noble oleje Arrinerę jak tylko zorientuje się, że trafił na oszustów. Oficjalnie zapewne zajmie się bardzo ważnym projektem, który nie pozwoli mu kontynuować współpracy z Veniakami.
    Tylko smród pozostanie i wydymani drobni.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie nazywal bym prezesów veno oszustami , są po prostu ludzmi zbyt optymistyczne ( prościej - dziecinnie ) nastawionymi do projektu . Dziecka nie można nazwać oszustem bo ono nie ma takiej świadomości i to co robi , robi e dobrej wierze . natomiast dzielenie wina za błedy w projekcie wszystkich na okolo , tylko nie zarząd to inna bajka.... jedno nie ulega wątpliwości , w organizowaniu pieniędzy z akcji , manipulowanie prawdziwymi faktami ( oczywiście potwornie wyolbrzymionymi ) Veno jest nie złe , ale dość prostackie , bo można bylo to lepiej zmanipulować...DDD Myślę , że Lee Noble jest następną gierką , bez pozytywnego finiszu . Co do prototypu , który pojdzie nazłom , to niestety tak jest , ze kilka prototypów może iść na złom i tego bym się nie czepiał....

    OdpowiedzUsuń