Ciekawa to praktyka, że firma mająca ambicje wyprodukować samochód segmentu supercar, zaprasza na "prezentację" wczesnego prototypu, dziennikarza gazety, która traktuje o... rynkach kapitałowych. Jest to o tyle ciekawe, że prezes spółki, która de facto jest na giełdzie notowana, od produkcji auta się odżegnuje ("Nie robimy superauta"), a spółka która produkcję prowadzi, na ową giełdę wybiera się z oporami (wielokrotnie przesuwany termin debiutu).
Pytanie chyba należałoby postawić inne: czy dziennikarze czasopism traktujących o motoryzacji pozostawiliby na prototypie suchą nitkę?
Czy redaktorzy potraktowaliby poważnie zdanie o przypadkowości podobieństwa z Reventonem i nie zechcieli drążyć tematu praw autorskich i korespondencji z prawnikami z Lamborghini?
Czy redaktorzy potraktowaliby poważnie zdanie o przypadkowości podobieństwa z Reventonem i nie zechcieli drążyć tematu praw autorskich i korespondencji z prawnikami z Lamborghini?
Czy w ogóle nie interesowałyby ich właściwości jezdne, podstawowe testy bezpieczeństwa, atesty, starania o dopuszczenie do ruchu itd.?
Czy nie byliby zainteresowani jakąkolwiek dokumentacją techniczną, rysunkami techniczymi i projektami?
Czy nie chcieliby porozmawiać z inżynierami pracującymi przy projekcie? Sprawdzić ich doświadczenie, osiągnięcia i wykształcenie.
I na koniec pytanie fundamentalne (plus mały news): czy redaktorzy z czasopism o autach także nie zauważyliby, że na użytek "prezentacji" brakujące elementy nadwozia uzupełniono kartonem, szpachlą i lakierem? Czy takie odkrycie zostałoby przemilczane czy raczej wyśmiane i poddane krytyce? Czy dziennikarz motoryzacyjny puściłby płazem zrobienie go w yoyo.pl?
Czy nie byliby zainteresowani jakąkolwiek dokumentacją techniczną, rysunkami techniczymi i projektami?
Czy nie chcieliby porozmawiać z inżynierami pracującymi przy projekcie? Sprawdzić ich doświadczenie, osiągnięcia i wykształcenie.
I na koniec pytanie fundamentalne (plus mały news): czy redaktorzy z czasopism o autach także nie zauważyliby, że na użytek "prezentacji" brakujące elementy nadwozia uzupełniono kartonem, szpachlą i lakierem? Czy takie odkrycie zostałoby przemilczane czy raczej wyśmiane i poddane krytyce? Czy dziennikarz motoryzacyjny puściłby płazem zrobienie go w yoyo.pl?