wtorek, 26 października 2010

Teldar Paper (1985) - Veno / Carbon / Oponix (2010)

Zachowując umiar, proporcje i zdrowy rozsądek - pewne myśli są dla niektórych spółek i osób ponadczasowe...

____________________________________


W czasach gospodarki wolnorynkowej, kiedy nasz kraj był wiodącą siłą przemysłową, obowiązywała zasada odpowiedzialności względem akcjonariuszy. Ludzie jak Canegie i Mellon, którzy stworzyli to imperium, dbali o nie, ponieważ w grę wchodziły ich własne pieniądze.

Dzisiaj zarząd nie ma żadnego udziału w spółce. Ci, których tu widzicie, posiadają w sumie mniej niż 3% majątku spółki. A co robi pan Crommwell ze swoją pensją w wysokości jednego miliona dolarów? Nie kupuje akcji Teldara! Posiada ich mniej niż 1%!

To wy jesteście właścicielami tej spółki. Tak jest, wy, akcjonariusze. Jesteście regularnie wykorzystywani przez tych królewskich biurokratów. To wy płacicie za ich lunche, wycieczki na ryby, firmowe odrzutowce i ubezpieczenia.

- wypowiedź G.Gekko na zgromadzeniu akcjonariuszy Teldar Papier
Wall Street, reż. Olivier Stone

sobota, 23 października 2010

Jesienna superpromocja i wyprzedaż w VENO


I tak się przykłada i mówi z ekranu
I bredzi latami, wieczorem i rano


To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic

Elektryczne Gitary, "Koniec"

_____________________________

Dzisiaj dowiedzieliśmy się z bloga firmowego Veno, stanowiącego nową formę komunikacji z inwestorami i piszącym o bieżących wydarzeniach z życia spółki, że firma postanowiła sprzedać kilka swoich aktywów. Ups, przepraszamy... Oczywiście dowiedzieliśmy się tego z prasy:

Notowane na NewConnect Veno wyprzedaje aktywa inwestycyjne.


Spółka podpisała warunkową umowę sprzedaży 400 tys. akcji internetowego sprzedawcy opon, Oponix.pl (13 proc. ogółu walorów), negocjuje również sprzedaż całego posiadanego pakietu akcji firmy inwestycyjnej Carbon Invest (blisko 13,5 mln walorów, 31,5 proc. kapitału). Akcje Oponiksa mają zostać sprzedane po 1 zł za sztukę, poniżej rynkowej wyceny, która na zamknięciu piątkowej sesji wynosiła 1,58 zł. Arkadiusz Kuich, prezes Veno, przekonuje, że przy sprzedaży akcji poprzez rynek nie udałoby się uzyskać więcej. (...)


_____________________________

Inwestorzy zadurzeni w Veno SA (sterowani forumowym PRowcami? utopieni w akcjach?) oczywiście we wszystkim widzą pozytywy. Jeśli komunikat dotyczyłby wykupienia akcji, a nie sprzedaży radość byłaby pewnie taka sama. Może nawet większa? W sumie nieobliczalne są oceny drobnego akcjonariatu i należy je brać z dużym przymrużeniem oka.

Zastanawiamy się dlaczego prezes Kuich zmuszony jest wyprzedawać aktywa prawie 40% taniej niż cena rynkowa (Oponix SA). I jakie niby znaczenie ma to, że Veno nabywało je po 50 gr? Czy to usprawiedliwia sprzedaż 58 gr taniej niż wycenia je rynek i jest działaniem w interesie spółki? Czy na prawdę nie warto poczekać na kupca, który zapłaci za akcje ich rynkową wartość? A jak mają zareagować na takie praktyki akcjonariusze Oponixa SA?

Argument sprzedaży akcji poprzez rynek jest dobry, ale dla laika. Wiadomym jest, że duże pakiety akcji sprzedaje się w transakcjach poza giełdą. Postawmy się w przypadku inwestora zainteresowanego Oponiksem, który chce wejść mocno w spółkę i kupić owe 400 tys. akcji. Czy miałby szanse nabyć taki pakiet akcji na rynku po średniej rynkowej 1,58 zł? A może po 2 zł lub 3 zł? Kurs skończyłby na 10 zł / walor, a i tak kupiec nie posiadałby tylu akcji ile potrzebuje. Dlatego takie transakcje na rynku się nie przeprowadza.

Wyraźnie widać, że kupujący akcje Oponiksa jest w tej całej transakcji bardzo uprzywilejowanym podmiotem. Czy nie za bardzo? Widać też, że Veno bardzo chce akcje sprzedać, nawet kosztem straty 58 gr na każdej akcji. Niepokoić może takie parcie na gotówkę, a raczej jej brak kasie Veno. Aż tak bardzo brakuje kapitału na zakończenie projektu superauta? Być może... A może po prostu prezes lubi sprzedawać aktywa poniżej ceny rynkowej? Chętnie skorzystalibyśmy z takich promocji w przyszłości, tak jak i pozostali inwestorzy indywidualni, którzy muszą nabywać akcje po cenach rynkowych. Wtedy i my przymkniemy oko na podejrzenie o działanie na szkodę spółki.

Sprzedaż akcji Carbon Invest SA, to już osobna historia. Wzorem otwartej polityki informacyjnej i stosowanych relacji inwestorskich (od początku praktykowanych przez władze Veno) o transakcji nie wiadomo nic: kto chce kupić, po jakiej cenie, ile uda się zarobić?

Pozostają jedynie spekulacje. Być może Carbonem zainteresowany jest cały czas Blumerang, który po fiasku podziału Veno nie zrezygnował z tego aktywu. Jeśli tak, to potwierdziłoby to nasze wcześniejsze wnioski, że zupełnie nie są oni zainteresowani uczestniczeniem w projekcie superauta (mimo, że już niedługo pokaz prototypu). Powyższe hipotezy potwierdza zresztą ostatnie zbycie akcji Veno i zejście poniżej poziomu 5%. W obliczu grudniowego sukcesu hipercara... Cóż za nieracjonalne działanie.

poniedziałek, 18 października 2010

Chińska zupka, czyli g... z mózgu

Serial trwa. Mamy oficjalną informację nadaną w systemie EBI. Otóż są tajemniczy inwestorzy, którzy uzyskali na wyłączność możliwość zainwestowania w Veno Automotive (tak jakbyśmy byli informowani, że ktoś inny też jest zainteresowany). Pomny wcześniejszych doświadczeń i zagrożeń o posądzenie o manipulacje kursem, p. prezes szybko dopisał na stronie firmowej, że "za wcześnie jest jednak przesądzać jakim wynikiem zakończą się negocjacje." Cóż, phanta rei...

Być może kierunek chiński po spaleniu pomysłów brytyjskich (Heros Capital) i cypryjskich (Namiron Investments), to nowy pomysł na tajemnicze firmy zainteresowane inwestycjami w VENO. Jak wiadomo prezes robi interesy tylko z tymi którym ufa. Czyli chińską spółkę założył ktoś z duetu Marek Tomkiewicz i Andrzej Wojno?

Z drugiej strony, jaką straszną niefrasobliwość wykazali menedżerzy z Blumeranga sprzedając 5 proc. akcji w momencie, gdy trwały negocjacje z "Chińczykami". Trudno uwierzyć, że zasiadając w RN Veno nie mieli żadnej wiedzy o toczących się "rozmowach" (tudzież ich przełożeniu na przyszły kurs).

Poniżej przypominamy kilka innych rewelacyjnych informacji ogłaszanych w raportach EBI odnośnie negocjacji w sprawie spółek VENO i Veno Automotive. Pamięć ludzka jest niedoskonała dlatego warto przypomnieć wcześniejsze praktyki w polityce informacyjno-manipulacyjnej.

Nam przypomina to robienie z umysłu inwestorów pewnej rzeczy, którą (zupełnie w innym kontekście) opisał jeden z miesięczników, anonsując na okładce temat następująco:


_______________________________

Podpisanie listu intencyjnego

VENO SA podpisała list intencyjny w sprawie nabycia 100% udziałów w spółce produkującej elementy stylizacyjne do samochodów osobowych. Spółka posiada silną markę europejską, sieć dystrybutorów w całej Europie, a także jeden z najnowocześniejszych w Europie zakładów produkcyjnych.



_______________________________

VENO Automotive SA podpisała list intencyjny

Zarząd VENO SA poinformował iż wspólnie ze swoją spółką zależną VENO Automotive SA rozpoczął negocjacje umowy inwestycyjnej mającej na celu przejęcie 100% udziałów w spółce posiadającej kilkunastoletnie doświadczenie w budowie samochodów sportowych.



_______________________________

Podpisanie listu intencyjnego przez VENO SA

Zarząd VENO S.A. informuje, że w dniu 8 maja 2008 roku spółka VENO S.A. podpisała list intencyjny dotyczący negocjacji w sprawie nabycia do 51% udziałów w spółce świadczącej usługi internetowe



_______________________________

Podpisanie umowy inwestycyjnej przez spółkę zależną

Zarząd Spółki VENO S.A., w nawiązaniu do raportu bieżącego 33/2008 z dnia 18 czerwca 2008 roku informuje, że w dniu 19 sierpnia 2008 została podpisana umowa inwestycyjna, w której spółka zależna Emitenta -VENO Automotive S.A. - zobowiązała się do współdziałania w celu doprowadzenia do połączenia spółki VENO Automotive S.A. z inną spółką kapitałową, której udziałowiec prowadził dotychczas działalność polegającą na produkcji samochodów sportowych.


_______________________________

Podpisanie listu intencyjnego

VENO SA podpisała w dniu wczorajszym list intencyjny w sprawie nabycia udziałów w spółce zajmującej się inwestycjami w zagraniczne podmioty produkujące supersamochody sportowe. Intencją stron jest m.in. zakończenie budowy, produkowanego dotychczas przez spółkę zależną VENO Automotive S.A., samochodu sportowego w oparciu o doświadczenia partnera.

Raport 13/2009 

_______________________________

Wspaniałomyślnie nie cytujemy raportu wg którego spółka negocjowała sprzedaż akcji po 30 gr / walor. Natomiast efekt ww. umów i listów jest oczywiście w każdym wypadku taki sam - do niczego nie doszło...

środa, 13 października 2010

Kuich: My nie robimy żadnego superauta

Okazało się, że mylą się wszyscy się: akcjonariusze, inwestorzy, obserwatorzy. Oberwało się też dziennikarzom. Te pismaki nie wiedzą o czym i o kim piszą!


– Wszędzie, gdzie tylko mogę, podkreślam, że VENO S.A. nie równa się Veno Automotive, ale nawet dziennikarze mylą się często pisząc, że to supercar jest naszym flagowym produktem i niejednokrotnie przypisując nam budowę superauta. My nie prowadzimy działalności produkcyjnej (...)
____________________

Nie dziwimy się, że prezes nie zna statutu firmy, którą "zarządza". Jaka firma taki prezes i jego kompetencje. Tylko w jakim celu rok temu szumnie ogłoszono Raporcie EBI, że spółka w KRSie dopisała produkcję aut osobowych? Ktoś miał się na to nabrać? Akcjonariusze, inwestorzy, dziennikarze? Faktycznie - udało się zrobić z nas wszystkich idiotów.



____________________

Jak już wiadomo - wszyscy się mylą. No, ale jak trzeba było szukać rozgłosu i pieniążków na kolejne emisje, to mowa w mediach była trochę inna. Komuś bardzo zależało na podbiciu kursu?

Robimy ekskluzywny samochód sportowy, piekielnie szybki, piękny i podrasowany w wersji roadster oraz coupé. Opływający w bajery — zapewnia Arkadiusz Kuich, prezes Veno

- Zdziwiłby się pan, jak wielkie firmy pytały nas o ten samochód. Mamy e-maile z krajów arabskich, z Polski zgłosiło się kilka dużych nazwisk. Pierwsze umowy zostaną podpisane lada dzień — podkreśla Arkadiusz Kuich.
Straszono nawet, że jeśli inwestorzy nie sypną groszem na emisje VENO SA, to z superauta nici.

Obecny etap prac jest już wysoce zaawansowany i w związku z tym ukończenie prototypu jest planowane na 3 kwartał tego roku. Także powodzenie obecnej emisji akcji w znacznej części przyczyni się do dotrzymania terminu zaprezentowania samochodu.
____________________

Cóż... Dzisiaj już tak brzydko pachnie wokół VENO, że faktycznie trzeba szukać nowej nazwy. A zgodnie ze złożoną publicznie obietnicą ze spółką Veno Automotive trzeba będzie się w miarę szybko pożegnać.

Inwestor:  Czy VENO S.A. przewiduje sprzedaż posiadanych akcji AutoGroup S.A. lub Veno Automotive S.A. przed debiutem tych spółek NewConnect?

VENO: Tak. Zgodnie z aktualną strategią będziemy się starali posiadać nie więcej niż 30% udziałów.


niedziela, 10 października 2010

czwartek, 7 października 2010

Veno szuka nazwy - wyniki konkursu pb.pl

Dziękujemy za wszystkie propozycje, których było ponad 100! W głosowaniu internautów na stronie pb.pl zwyciężyła propozycja "Volno". W głosowaniu redakcyjnym walka toczyła się między markami Inventia i Liveno. Jednak ta pierwsze już istnieje, dlatego oficjalną propozycją, którą prześlemy spółce będzie "Liveno". Internautów o pseudonimach house i Tomasz prosimy o przesłanie namiarów na adres konkurs@pb.pl. Czekają na Was 2 superauta - resorkowce Lamborghini Reventon!

Redakcja bloga również gratuluje! Dorzucamy gratisowo nowe logo. Do repliki Reventona pasuje jak ulał.



wtorek, 5 października 2010

Ucieczka Blumeranga z Tita... z Veno SA

Zarząd BLUMERANG PRE IPO S.A. informuje, że w dniu 4 października 2010 r., w transakcjach poza rynkiem zorganizowanym (umowy cywilne), sprzedał 12.501.000 akcji spółki VENO S.A. z siedzibą w Warszawie, za łączną kwotę 375.030,00 PLN. Po transakcjach, o których mowa powyżej, BLUMERANG PRE IPO S.A. nie posiada akcji VENO S.A.


_________________________________

Zapowiedzi:
  • za kilka tygodni Veno ma pokazać SuperVenoAuto
  • pokaz auta ma być ogromnym sukcesem
  • auto ma powalać na kolana i zapewnić zysk akcjonariuszom
  • spółka inwestuje pieniądze z emisji w inne "ciekawe projekty"
  • do końca roku 2010 spółka przeprowadzi co najmniej trzy debiuty spółek portfelowych na New Connect
Rzeczywistość:
  • prezes Kuich szuka nowej nazwy dla spółki
  • nie wiadomo nic o dacie, miejscu i sposobie prezentacji
  • nie wiadomo jaki jest znak graficzny auta, jak nazywa się marka, jakie ma osiągi, jakie ma parametry techniczne, jakie przeszedł testy
  • jedyny większościowy akcjonariusz, mający przedstawicieli w RN, sprzedaje wszystkie swoje akcje
  • liczba innych "ciekawych projektów": zero
  • liczba debiutów spółek portfelowych: zero


niedziela, 3 października 2010

Superbajka, czyli Grupa Kapitałowa VENO SA - fakty, ludzie, pieniądze

Veno Automotive SA jest firmą, która od kilku lat opowiada – najczęściej ustami prezesa Veno SA, Arkadiusza Kuicha vel Adama Nowaka – o tym jak buduje supersamochód będący konkurencją dla Lamborghini czy Ferrari. Niestety, jak czytamy na forach, jest to samochód wyjątkowy, bo niewidzialny (tak jak niewidzialny jest pracownik Biura Zarządu VENO - Adam Nowak). Prawdziwe są natomiast pieniądze od kilku lat regularnie topione w projekt kierowany przez domorosłych wizjonerów.

Dla przeciętnego inwestora Veno Automotive to spółka jak każda inna. Tymczasem do stycznia 2010 składała się tylko z prezesa Łukasza Tomkiewicza i jednego pracownika na etacie. Nie posiadała prawdziwej siedziby, była przytulona kątem do Carbon Design SA na ulicy Konwaliowej 20 w Warszawie. Trochę to odbiega od zespołu inżynierów ze stajni Lambo czy Ferrari. Odbiega to nawet od zaplecza jaki mieliśmy okazje zobaczyć na zdjęciach z produkcji Marussi. A to przecież nie z tym autem prezesi Kuich i Tomkiewicz chcą rywalizować. VenoCar ma ambicje konkurować z Lambo. Panowie! Średnio udane skopiowanie Reventona nie od razu powoduje, że auto zrobione w garażu jest realną konkurecją dla supersamochodów...

Ktoś mógłby zapytać jak duet złożony z technicznych ignorantów miałby stworzyć coś, co miałoby konkurować z prawdziwymi dziełami sztuki na czterech kołach, nad którymi pracują sztaby bardzo dobrze opłacanych inżynierów, grafików, stylistów. Nie trzeba być ekspertem aby wiedzieć, że się nie da.

W styczniu 2010 roku Veno Automotive otrzymało poważne wsparcie. Szerokim gestem wykazał się prezes Carbon Design (dz. Carbon Invest) Mariusz Obszański. Za dość okazyjny pieniądz, czyli 450 tys. zł postanowił sprzedać składniki majątku swojej firmy. Gratisowo dorzucił trzech pracowników technicznych, meble biurowe, projekty, formy i produkcję w toku (np. zlecenie wykonywane dla Auto Group SA). Z uzyskanych informacji wynika, że samo zlecenie dla Auto Group warte było znacznie więcej. Działanie wbrew interesowi spółki i akcjonariuszy? Bez dwóch zdań.

Zresztą nie chodziło o 450 tys. zł w gotówce. Tej miało być jedynie 50 tys. zł. Do dzisiaj pracownicy firmy z uśmiechem opowiadają, jak Łukasz Tomkiewicz spacerował po hali i zastanawiał się, co sprzedać z tego, co właśnie kupił, aby spłacić te 50 tys. Komedia? Prawa zastrzeżone dla ludzi z GK Veno :)

W styczniu 2010 kapitalizacja Carbon Design SA wynosiła ok. 7,5 mln zł. Firma składała się wtedy z prezesa Mariusza Obszańskiego i "całej reszty". Owa reszta została sprzedana za wirtualne 450 tys. zł. Decyzje prezesa rynek szybko zweryfikował, bo w ciągu ośmiu miesięcy 2010 roku kurs akcji spadł z 36 gr na 13 gr. Kurs zmierza w kierunku dna, czyli okolic, gdzie notowane jest od dawna Veno SA.

Dziś Carbon Invest zajmuje się "inwestowaniem", czyli transferowaniem wirtualnej kasy pomiędzy spółkami z grupy. Jest ich wiele, można wręcz napisać, że nie starcza już prezesów, dlatego jeden często obsługuje kilka spółek. Jako, że spółki nic wartościowego nie tworzą, to zazwyczaj też nie posiadają żadnych pracowników. Za to jest cecha wspólna: kurs w skali czasu zawsze pikuje.

Jak napisano wyżej - Veno Automotive to spółka z prezesem, rysownikiem i "całą resztą" z Carbon Design. Dziś prezes Arkadiusz Kuich mówi, że chce nam - inwestorom - sprzedać akcje Veno Automotive. Ale przecież już raz sprzedał nam ten towar pod nazwą Carbon Design! Dorzuca tylko nowego prezesa... Czy to nie za dużo?

Czy to może nowa wersja oscylatora? Jaką mamy pewność, że spółka po wessaniu z rynku kilku milionów złotych nie zostanie sprzedana za kolejne 50 tys. zł w gotówce do następnej spółki z GK VENO pod nazwą NAMIRO-HEROS? Ile rynek wytrzyma takich oscylacji zanim KNF albo prokuratura się tym zainteresuje?

Prezes Łukasz Tomkiewicz mówi, że projekt pochłonął dotąd ponad 1,5 mln zł. To kłamstwo. Zapomniał dodać, że spory wkład finansowy w budowę superbajki posiada m.in. Carbon Design. Zarządzający spółką panowie Marek Tomkiewicz i Arkadiusz Kuich bardzo hojnie obdarowywali Veno Automotive oraz ETD. Fakty:

1. Zatrudniano kilkanaście osób z konającej spółki ETD na fikcyjne umowy. Kuich mija się z prawdą mówiąc, że pracownicy ETD sprzedawali produkty tuningowe produkcji Carbon Design. Nigdy takich nie wyprodukowano!

2. Opłacano usługi wykonywane przez firmy trzecie dla Veno Automotive i ETD. Na przykład opisane na stronie VA precyzyjne frezowanie elementów nadwozia supercara.

3. Fundowano zakupy części i materiałów dla Veno Automotive. Na przykład kamera termowizyjna za prawie 20 tys zł.

4. Wykonywano nieodpłatnie usługi dla Veno Automotive, np. projektowanie oraz frezowanie elementów nadwozia.

A czym jest VenoCar? Oto jeden z cytatów ze strony VA: "Jednym z głównych celów było uzyskanie dokładności poszczególnych elementów rzędu setnych części milimetra i z tego też powodu większość elementów zaprojektowano z wykorzystaniem profesjonalnych systemów typu CAD: programu CATIA służącego do wspomagania prac inżynierskich w przemyśle lotniczym oraz programu SolidWorks...". Tekst ten powoduje niepohamowany napad śmiechu u każdego, kto choćby przez chwilę zetknął się z projektem Venocar.

Jak jest naprawdę? Fakty:

1. Rama zaprojektowana z pogwałceniem podstawowych zasad inżynierskich, wykonana z najtańszej dostępnej stali budowlanej, fatalnie pospawana w podwrocławskiej stodole.

2. Ciężkie nadwozie wykonane z laminatu szklanego kiepskiej jakości do tego przykryte grubą warstwą szpachli.

3. Rozwiązania techniczne będące kpiną ze zdrowego rozsądku.

4. Brak jakichkolwiek badań aerodynamicznych, co przy tych prędkościach jest niezwykle istotne.

5. Absolutny brak szans na produkcję choćby kilku sztuk.

Dziś znajomi królika, o których nie raz pisaliśmy, planują wprowadzić Veno Automotive na giełdę. Kilku pracowników kończy prototyp. Zapewne do końca roku go wymęczą, w końcu prace trwają ponad trzy lata. Zapewne zostanie pokazany z wielką pompą, z ładnym lakierem, karbonowymi dodatkami i skąpo odzianymi niewiastami przyklejonymi do karoserii. Tylko co z tego?

Prosto z pokazu powinien pojechać do muzeum motoryzacji jako symbol największej porażki i największego oszustwa w dziejach polskiej motoryzacji.

Prezes Kuich już o tym wie i od "marki" Veno chce jak najszybciej uciec. Koledzy z Blumeranga już dawno odcięli się od tego, co wyczynia się wokół VenoSuperCara i w spokoju zajmują się Stealth B6 i B7. Tak na marginesie - czy po prezentacji Stealth B7 kurs Blumeranga eksplodował? No właśnie... 

Taka jest smutna rzeczywistość i kolejny (nieudany) interes panowie mogą odfajkować. Ale to nie problem. Pomysłów mają tyle, że z pewnością wyruszą po pieniądze inwestorów z kolejnymi...

PS. Nie tylko kopiowanie Reventona panowie z Veno sobie upatrzyli. Tym razem postanowili skopiować pomysł bloga. W ten sposób chcą się bronić? Przecież zawiadomiono prokuraturę oraz KNF! Przecież to wszystko kłamstwa i pomówienia! Czyżby organa ścigania nie dopatrzyły się niczego niezgodnego z prawdą? 

Skoro panowie są tak aktywni w internecie, to ciekawe ile ich "obiektywnych" wypowiedzi można regularnie i codziennie czytać na forach internetowych (np. Parkiet, Bankier). Wypowiedzi pod przykrywką inwestorów...

piątek, 1 października 2010

VENO jest już passé

Prezes Kuich raz po raz udowadnia, że posiada znakomite poczucie humoru. Podczas gdy w świecie (poważnego) biznesu największą wartością jest marka - w branżowych pismach przeliczana na konkretne tysiące i miliony dolarów - ów prezes decyduje się ogłosić konkurs na zmianę nazwy firmy której szefuje.

I to kiedy!? W przededniu prezentacji prototypu superauta. W przededniu wydarzeń, które przecież spowodują, że słowa: Veno i VenoCar mają szanse być odmieniane w mediach przez wszystkie przypadki. Cóż za przewrotna strategia! Spółka może być kojarzona na długie lata z ogromnym sukcesem, ale prezes nie ma na to ochoty. Przez ponad dwa lata pompowano balon pod hasłem "VENO buduje superauto", robiono kilka emisji akcji żeby dokończyć projekt, a teraz zmiana szyldu i jedziemy dalej?

Ogromne poczucie humoru pana prezesa zostało docenione przez czytelników portalu pb.pl, którzy - jak widać - na żartach się znają i na pomysł Kuicha odpowiedzieli ciekawymi propozycjami:

Ponieważ nam też bardzo zależy na przejrzystości giełdowych nazw, chcemy pomóc. Newconnect.pb.pl czeka na Wasze propozycje w komentarzach poniżej. Wybierzemy najlepszy pomysł i oficjalnie zgłosimy do Veno. Zwycięzca dostanie od nas superauto w miniaturze!

Proponuję: "Pralnia" "Anihilator NC" "Dawaj kasę!"
ira 13:32 x zgłoś nadużycie

co sie cisnie na pomysł to -GrenVan albo VENOM... ale tak z litera prawa i tym co w Biblii to konkurs w ktorym nie ma nagród to nie konkurs tylko pomoc charytatywna...
alibi 13:32 x zgłoś nadużycie

VELEX :D
graczkowski 13:35 x zgłoś nadużycie

ŁOWCY JELENI S.A.
Qula 13:35 x zgłoś nadużycie

Unreachable supercar
Krzysztof z wanny 13:36 x zgłoś nadużycie

ŚMIEĆ S.A.
cc 13:36 x zgłoś nadużycie