wtorek, 28 grudnia 2010

Czy Woodighini jest dla VenoCara konkurencją?

Swoją drogą, miał ów Kanadyjczyk szczęście, że nie spotkał wspólników z Polski... :)

__________________________________

Sam zbuduj superauto

Jeśli możesz kupić Lamborghini Reventona to jesteś kimś. Naprawdę kimś jesteś jednak wtedy, gdy sam potrafisz zbudować podobne auto.

Pewien pracownik fabryki stali z Cranbrook w Kanadzie marzył o swoim własnym Lamborghini. Oczywisty brak wystarczającej kasy na zakup włoskiego cacka, rekompensowały nadzwyczajne umiejętności Kanadyjczyka.

Woody postanowił jakoś połączyć swoje doświadczenie "stalowca" i fana motoryzacji, by zbudować Woodighini, czyli wierną kopię Lamborghini stworzoną przez Woody’ego.

Zamiast kilogramów włókna węglowego, projektant-amator wykorzystał kilogramy stali. Odpowiednio wszystko wymierzył, wyprofilował, zespawał poszczególne fragmenty i po wielu miesiącach wieczornej i weekendowej pracy z garażu wyjechało szare monstrum do złudzenia przypominające włoskie superauto.

Samochód powstał na bazie małego sportowego Pontiaca Fiero, kupionego przez Woody’ego za śmieszne 60 USD. Jednym z głównych celów „majsterkowicza” było stworzenie pojazdu, który nie tylko będzie stał w garażu, ale służył na co dzień właścicielowi. Udało się.

W takich chwilach pojęcie "DIY" (Do It Yourself) nabiera szczególnego znaczenia
.


sobota, 25 grudnia 2010

Wesołych Świąt... Veniaki

(...) Za trzeciego z muszkieterów uznawano z kolei luźniejszą grupę warszawskich inwestorów, nazywaną przez niechętnych Veniakami, od nazwy spółki Veno, pierwszej z wprowadzonych przez grupę na NewConnect.

Czołową postacią koalicji, która oprócz Veno na alternatywny rynek wprowadziła dzisiejszy Carbon Invest i Oponix.pl, jest Marek Tomkiewicz (na początku mijającej dekady był jednym z założycieli portalu YoYo.pl), inwestujący za pośrednictwem wehikuły Heros Capital. (...) Zarzewiem konfliktu między Zalewskim (PTI) a Tomkiewiczem miały być niezadowalające efekty projektu Veno, zajmującego się inwestowaniem w przedsięwzięcia z branży motoryzacyjnej. Jego kulminacją było ostatnie NWZA Veno, w porządku którego znalazł się punkt o zmianach w radzie nadzorczej spółki. Z tej okazji chiało skorzystać Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, zaniepokojone doniesieniami medialnymi o nieprawidłowościach, do jakich miało dochodzić w spółkach z grupy kapitałowej Veno. SII chciało wprowadzić do nadzoru swojego przedstawiciela, by ten zajął się jej prześwietleniem. W tym celu zgromadziło koalicję akcjonariuszy Veno, kontrolujących 13 proc. kapitału, co dało Stowarzyszeniu blisko 40 proc. głosów na walnym. Inwestorzy kontrolujący Veno uznali akcję SII za próbę przejęcia kontroli nad spółką i jeszcze przed walnym zwracali uwagę, że blisko jedna trzecia głosów, jakimi dysponowało Stowarzyszenie, pochodziła z akcji posiadanych przez osoby kojarzone z głównym akcjonariuszem PTI. Ich zdaniem Zalewski, rekoma SII, chciał odbić Veno. Stowarzyszenie oskarżenia nazwało niedorzecznymi. Ostatecznie nie udało się jednak wprowadzić przedstawiciela drobnych graczy do nadzoru Veno.


Grupa inwestorów skupionych wokół Veno nie jest szczególnie lubiana przez mniejszych graczy z NewConnect. Zniechęciły ich w równym stopniu nierealizowane przez zarząd Veno obietnice dotyczące realizacji projektu supersamochodu VenoCar (jego premiera jest opóźniona o blisko dwa lata), jak i głęboka przecena akcji Veno czy kontrolowanego w przeszłości Carbon Invest. Dominuje opinia, że grupa kontrolująca Veno zarobiła już swoje, sprzedając akcje poprzez rynek z kilkukrotną przebitką wobec ceny ich objęcia, zbliżonej do jednogroszowego nominału akcji."

Źródło: "Kto rozdaje karty na rynku NewConnect?", Parkiet, nr 298/2010, str. 16-17


piątek, 17 grudnia 2010

Paradoks kłamcy

Gdy kłamca mówi, że kłamie, to czy mówi on prawdę czy nieprawdę?

A gdy prezes spółki giełdowej mówi, że coś jest nie możliwe, to mówi prawdę czy kłamie? A może to, co jest nie możliwe dla spółki i prezesa, możliwe jest dla zwykłego wyjadacza, który ma odrobinę chęci na rozwiązanie problemu i uniknięcie (zredukowanie) ogromnych strat?

_________________________________________________

Dlaczego spółka nie sprzeda długu jaki ETD ma wobec Veno profesjonalnej firmie windykacyjnej? Jak oceniają państwo szanse na odzyskanie tych pieniędzy?

P1. Nie było chętnych.
P2. Jest bardzo małe prawdopobieństwo odzyskania tych pieniędzy od ETD.
_________________________________________________

Tymczasem przykład jeden z wielu:

Przejmę dług o wartości min. 3 mln zł za 30% jego wartości. Więcej informacji na mail


środa, 8 grudnia 2010

Najpierw konkursy, potem konsultacje

...parafrazując oczywiście artykuł z oficjalnego bloga VENO S.A.

Opierając się na wcześniejszych wywodach prezesa wychodzi na to, że już nie idzie o to, żeby zyskali inwestorzy, a każda spółka pracowała na swoje imię... Tylko, o co w ogóle chodziło w tym całym bałaganie i soczystych argumentacjach na firmowym blogu?

Dlatego jednym z pomysłów jest zmiana nazwy naszej spółki, dzięki czemu  firmy będą bardziej transparentne i oddzielone od siebie medialnie. Zyskają na tym inwestorzy. Już zbieramy opinie związane z tym oraz pomysły na nową nazwę, która mogłaby zastąpić VENO S.A. – mówi Arkadiusz Kuich. O tym, jakie korzyści da VENO S.A. oraz powiązanym z nią spółkom zmiana nazwy przeczytacie w kolejnym naszym poście.


Każda ze spółek VENO będzie pracować na swoje imię!

Zmiana nazwy VENO S.A., która teraz dość często kojarzona jest ze swoim projektem inwestycyjnym, a więc Veno Automotive S.A.  ma przynieść korzyści dla całej grupy firm powiązanych z nią kapitałowo.  Gdy to nastąpi, już  każda ze spółek będzie pracowała na swój wizerunek i prowadziła własną politykę medialną.


________________________________________

Dwa miesiące później...

Zarząd VENO S.A. po licznych konsultacjach z Radą Nadzorczą i wybranymi inwestorami informuje o zakończeniu konkursu pod nazwą „Wymyśl nową nazwę dla VENO S.A.”.

W wyniku konsultacji udało się ustalić, iż ewentualna zmiana nazwy Spółki z wielkim prawdopodobieństwem nie znajdzie poparcia większości podczas obrad WZA  VENO, zaś właśnie zgoda Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy VENO warunkowała rozstrzygnięcie konkursu. 
 


 ________________________________________

Nie chce nam się wierzyć, ale, że jesteśmy pilnie czytani przez VENO S.A., to może nasza argumentacja o głupocie zmiany nazwy trafiła do "wybranych inwestorów"? Przy okazji -  znowu głos mają tylko wybrani... Ale żeby tak otwartym tekstem... :)

PS. Już wiemy! Ten konkurs to był "zabieg marketingowy".

piątek, 3 grudnia 2010

Veno Automotive wydaje pieniądze na marzenia

Do tej pory na prototyp superauta wydano 1.500.000 zł. W większości, o ile nie w całości, pochodzą one od inwestorów indywidualnych. Rachunek jeszcze nie jest zamknięty, ale spójrzmy co można kupić w zamian za produkowaną replikę Lamborghini Reventona.

__________________________________

13 replik Ferrari F50
http://otomoto.pl/ferrari-f50-www-bojar-tuning-eu-C8861248.html

__________________________________

13 replik Porsche Carrera GT

__________________________________

 4 repliki Lamborghini Murcielago
http://allegro.pl/lamborghini-murcielago-lp-670-sv-bojar-i1338509342.html

Prawda, że powyższe auto coś Państwu - zupełnie przez przypadek - przypomina? W środku oczywiście silnik od Audi i parę innych znanych elementów. Drzwi oczywiście otwierane do góry :) Za 1.500.000 zł można by mieć takie 4 egzemplarze i jeszcze zostałoby w kasie na opłacenie kapitału w ABCDEFG NT...

Nie przeliczyliśmy ile za wspomnianą kwotę można zakupić innych marek - niestety już nie repliki tylko oryginały - np. Nissan Pathfinder (leasing p. prezesa Kuicha) czy Land Rover Freelander (leasing p. prezesa Marka Tomkiewicza). Jak uzasadnione biznesowo są te zakupy, to już w ogóle inna historia...

wtorek, 30 listopada 2010

Super-bajka o super-aucie, cz. 10

Ciekawa to praktyka, że firma mająca ambicje wyprodukować samochód segmentu supercar, zaprasza na "prezentację" wczesnego prototypu, dziennikarza gazety, która traktuje o... rynkach kapitałowych. Jest to o tyle ciekawe, że prezes spółki, która de facto jest na giełdzie notowana, od produkcji auta się odżegnuje ("Nie robimy superauta"), a spółka która produkcję prowadzi, na ową giełdę wybiera się z oporami (wielokrotnie przesuwany termin debiutu).

Pytanie chyba należałoby postawić inne: czy dziennikarze czasopism traktujących o motoryzacji pozostawiliby na prototypie suchą nitkę?

Czy redaktorzy potraktowaliby poważnie zdanie o przypadkowości podobieństwa z Reventonem i nie zechcieli drążyć tematu praw autorskich i korespondencji z prawnikami z Lamborghini?

Czy w ogóle nie interesowałyby ich właściwości jezdne, podstawowe testy bezpieczeństwa, atesty, starania o dopuszczenie do ruchu itd.?

Czy nie byliby zainteresowani jakąkolwiek dokumentacją techniczną, rysunkami techniczymi i projektami?

Czy nie chcieliby porozmawiać z inżynierami pracującymi przy projekcie? Sprawdzić ich doświadczenie, osiągnięcia i wykształcenie.

I na koniec pytanie fundamentalne (plus mały news): czy redaktorzy z czasopism o autach także nie zauważyliby, że na użytek "prezentacji" brakujące elementy nadwozia uzupełniono kartonem, szpachlą i lakierem? Czy takie odkrycie zostałoby przemilczane czy raczej wyśmiane i poddane krytyce? Czy dziennikarz motoryzacyjny puściłby płazem zrobienie go w yoyo.pl?


poniedziałek, 29 listopada 2010

Super-bajka o super-aucie, cz. 9

Choć trudno w to uwierzyć - kolejny termin prezentacji auta zostaje niedotrzymany. Wydawało się, że tym razem, to faktycznie może być ta ostateczna data i wymęczony prototyp auta zostanie pokazany. Nic z tego. Zamiast tego dowiadujemy się o kolejnym kwartale. Tym razem kwartał jest w roku 2011. Zresztą informacja podana dość ostrożnie i z rezerwą ("Liczymy, że będziemy mogli zaprezentować go w I kwartale 2011 r. – mówi Tomkiewicz."), co powoduje, że nawet mega-optymistom mogą opaść ręce...

Czego jeszcze dowiadujemy się z tekstu, który został opublikowany w Gazecie Giełdy Parkiet? Przede wszystkim tego, że VenoCar istnieje. No, ale to wiemy od dawna. Nie wiedzieliśmy tylko, że nadal znajduje się w fazie nie nadającym się do prezentacji. Z listy rzeczy do wykonania nie wygląda to najlepiej: "(...) konieczne jest dokończenie prac nad elementami nadwozia i elektroniką, wykończenie wnętrza i lakierowanie auta.". Wygląda na to, że prezentacja auta może się zbiec dopiero z Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej (swoją drogą można znakomicie połączyć marketingowo oba wydarzenia).

Dowiadujemy się również, że na superauto nie ma jeszcze ani jednego - choćby potencjalnego - klienta. Z tego powodu nie wiadomo czy w ogóle zostanie podjęta próba zbudowania egzemplarza na sprzedaż. Dziwne, bo przecież kilka lat temu spółka rozpoczęła proces sprzedaży (Raport 34/2008). Panowie Kuich i Tomkiewicz twierdzili nawet, że mają skrzynki e-mailowe wypełnione klientami... Chyba jakiś dziwny wirus wykasował korespondencję. Pech!

Tak czy siak "(...) jeżeli znajdą się chętni na kupno auta, produkcja ma ruszyć już w innym miejscu" choć, co wiele bardziej ważne "dalszy los projektu zależny jest od zainteresowania autem. – Nie rozpoczniemy produkcji VenoCara bez otrzymania zamówień potwierdzonych zaliczką". Przy okazji pytanie od nas: czy na superauto przyjmują Państwo w rozliczeniu weksle?

I na koniec element humorystyczny, czyli przypadkowe, bliźniacze podobieństwo VenoCara do włoskiego Lamborghini Reventona: "Projektanci auta zapewniają (...), że podobieństwo nie było zamierzone, a oba modele będzie różnić wiele szczegółów". To chyba już zaczynamy rozumieć dlaczego produkcję auta najlepiej zlecić komuś w Chinach. Nikt, tak jak oni, nie zna się na podróbkach...


czwartek, 25 listopada 2010

ETD, czyli jak zarobić na czysto 2 bańki

Opisując historię firmy Internet Idea nie spodziewaliśmy się, że sprawa powtórzy się kilka dni później z inną spółką naszych biznesmenów. Owszem, doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że schemat jest utarty, ale sprawa z ETD wyszła zupełnie przypadkowo.

Otóż dzień po publikacji naszego tekstu opisującego oszukiwanie pracowników etatowych i kontraktowych oraz wyprowadzanie majątku ze spółki Internet Idea, prezes VENO, p. Arkadiusz Kuich, uczciwie przyznał na łamach "Pulsu Biznesu" ("Akcja Inwestor"), że nie liczy na wiele, jeśli chodzi o zwrot długu od ETD: "Jest bardzo małe prawdopobieństwo odzyskania tych pieniędzy od ETD". (pisownia oryginalna)

Wszyscy Czytelnicy doskonale orientują się, kto sprawuje pieczę nad ETD, bo wiedzą, kto rządzi firmą Heros Capital Ltd (formalny właściciel ETD). To oczywiście sprawdzona w bojach osoba, z którą prezes robi interesy, co w przypływie szczerości opisał na firmowym (!) blogu - "interesy robię przez wiele lat z tymi samymi osobami, do których mam zaufanie i które się sprawdziły (...)".

Wobec powyższego, zadziwiające jest, że prezes nie interesował się ogromnym (jak na skalę Veno) długiem. A może nie chciał się interesować? A może właśnie interesował się i chciał sprawę doprowadzić do końca wzorem Internet Idea? Jeśli tak - udało się.

Dosyć komicznie brzmi przekonywanie o tym, że prezes od dawna nie wie co się dzieje w firmie, której pożyczył pieniądze. Z drugiej strony zamiast dług windykować, to negocjuje spłatę.

Tymczasem proszę spojrzeć na dwie informacje, do których - bez większego trudu - dotarliśmy. Szczególnie zwróćcie Państwo uwagę na czas ostatniej aktualizacji (rezerwacji domeny na kolejny okres - właściciel pozostaje ten sam, a jeszcze w lutym tego roku był nim p. Kuich!) i nałóżcie to na informacje docierające od prezesa w tym samym okresie:



Ciekawa sprawa, bo występujący powyżej numer telefonu jest także numerem kontaktowym do p. Adama Nowaka, słynnego specjalisty od PRu w spółkach GK VENO i etatowego "odpowiadacza" na e-maile od inwestorów indywidualnych. Pewnie to tylko zbieg okoliczności... No i jeszcze najnowszy wypis z KRS. Majowa aktualizacja:



Zapewniamy, że to nie wszystkie informacje, jakie udało się zebrać. Przecież akcjonariuszy najbardziej interesuje odzyskanie długu wartego 1/3 obecnej wyceny rynkowej spółki. Jest jeszcze majątek ETD. To znaczy był... Ale przecież pod ziemię się nie zapadł. Czy zagrano film pt. "Internet Idea", część 2?...

sobota, 20 listopada 2010

Super-bajka o super-aucie, cz. 8

Po raz kolejny u naszych biznesmenów zaczyna robić się nerwowo. Tydzień temu w firmie Veno Automitive S.A. pracownik, na którym opierał się projekt VenoCara nie wytrzymał tego, co się dzieje i powiedział p. Łukaszowi Tomkiewiczowi, że jest głupi (wersja delikatna) i... wyszedł. Posyłanie inwektyw nie najlepiej świadczy o całym projekcie i ewentualnym sukcesie.

To jednak nie wszystko - okazało się, że w każdej chwili Straż Pożarna może zamknąć garaż ("zakład produkcyjny"), bo w nieodpowiednich warunkach składowane są materiały łatwopalne.

W ostatnich dniach p. Tomkiewicz w bardzo szybkim tempie ów garaż wraz z całą zawartością ubezpieczał. Dopiero teraz! Złośliwi twierdzą, że spodziewa się pożaru. Taki pożar, to prawdziwa "tragedia" dla całego projektu - tuż przed oczekiwanym debiutem TRACH! Nieznani sprawcy spalili wart wiele milionów prototyp VenoCara, a wraz z nim formy, dokumentację, komputery i zdjęcia. Zapewne ludzie złej woli lub konkurencja z Rosji. A przepraszamy - Marussia, to nie jest żadna konkurencja.


środa, 17 listopada 2010

Internet Idea, czyli jak kończą spółki p. Kuicha i Tomkiewicza

Poniżej opisujemy jeden ze "znakomitych biznesów", jakie prowadzili panowie Arkadiusz Kuich, Marek Tomkiewicz i Piotr Gniadek. Interes skończył się jak wszystkie przedtem i wszystkie potem - totalną klapą. Nie przeszkadza to wszystkim Panom zakładać kolejne spółki i naciągać inwestorów na coraz to nowe wizje i pomysły. Czasem nawet historia potrafi zatoczyć koło i na ulicy Botanicznej 27, gdzie "ostatni raz widziano" p. Tomkiewicza mamy nowe spółki, m.in. giełdowy Oponix S.A. I tylko nazwiska są te same. Pantha rhei...

W firmie Internet Idea problemy pojawiły się w czerwcu 2001 roku. Firma przestała regulować swoje zobowiązania, nie tylko wobec pracowników, ale zalegała z opłatami za łącza w NASK, nie regulowała płatności w TP S.A, czynszu za wynajem pomieszczeń. Doszło nawet do sytuacji, w której z powodu zadłużenia wyłączona na jakiś czas została domena yoyo.pl.

Pracownicy oczywiście byli informowani, że kłopoty są przejściowe. Mimo to w firmie panowała bardzo nerwowa atmosfera, ale nikt nie chciał mówić głośno o tym, co się dzieje. Firmy leasingowe zażądały zwrotu pojazdów, a linie telefoniczne zostały odcięte. Panowie Tomkiewicz, Gniadek i Kuich cały czas twierdzili, że sytuacja jest pod kontrolą i to tylko chwilowe kłopoty, ale doskonale wiedzieli, że jest to nieprawda. Do siedziby firmy przychodzili z wezwaniami do zapłaty różni ludzie i zdarzało się, że prezesi chowali się przed nimi w toaletach (!)

Wtedy większość pracowników zrozumiała, że firma tonie. Pracownicy etatowi i współpracownicy nie otrzymali wynagrodzeń za kilka miesięcy (czerwiec - listopad). Dopiero po czasie okazało się, że osoby, które były zatrudnione w spółce na zasadach własnej działalności gospodarczej i rozliczały się z firmą za pomocą faktur, nie otrzymywały wynagrodzeń od mniej więcej roku czasu.

Na początku listopada 2001, po wejściu do siedziby - wszystko stało się jasne. W ciągu jednego weekendu z firmy wyniesione zostało 3/4 sprzętu: routery, serwery, switche, prawie całe wyposażenie serwerowni. Większość z tych rzeczy była własnością banków, ale nigdy nie została im zwrócona. Przedstawiciele banków nachodzili siedzibę firmy chcąc zaewidencjonować sprzęt, który był przecież ich własnością. Z oddziału krakowskiego spółki zniknęły wszystkie komputery, drukarki, faxy, sprzęt biurowy, nawet szafy na odzież... 

Od tej pory panowie Arkadiusz Kuich, Marek Tomkiewicz, Piotr Gniadek i Bogdan Paszkowski więcej nie pojawili się w siedzibie firmy. Pracownicy próbowali odzyskać swoje pieniądze na różne sposoby: czatowano przed domem Marka Tomkiewicza i wydzwaniano do niego. Wszystko bezskutecznie. W końcu zdecydowano się na pozew sądowy. W trakcie rozpraw nikt z zarządu firmy się nie pojawił i nie przysłano żadnego pełnomocnika.

Dotarliśmy do dokumentacji jednej z takich spraw. Poniżej przedstawiamy skany. Jak widać decyzja sądu jest jednoznaczna i nakazująca Markowi Tomkiewiczowi zwrot należności za przepracowane miesiące. Otrzymał on informację o ciążących na nim zobowiązaniach, ale jak do tej pory ma za nic sądowe nakazy i spokojnie nadal działa w biznesie. Skierowano też wniosek do komornika, ale egzekucja okazała się bezskuteczna, bo komornik nie był w stanie ustalić składników majątku Tomkiewicza (!!!)

Jak widać, panowie Marek Tomkiewicz, Arkadiusz Kuich czy Piotr Gniadek oraz reszta dawnego zarządu spółki Internet Idea mają się nadzwyczaj dobrze. I tylko oszukani pracownicy Internet Idea skazani są na walkę o należne pieniądze. Nie dziwimy się, że spółki GK VENO S.A. nikogo nie zatrudniają. Z taką przeszłością fama szybko się rozchodzi i chyba nikt nie miałby ochoty pracować w firmie, której szefowie oszukiwali pracowników, firmy leasingowe czy banki...

Zazdrościmy pomysłowości w kolejnych biznesach. Także odwagi, bo trzeba mieć odwagę do takich posunięć, jakie wykonano wobec pracowników i wierzycieli. Tylko koniec tych wszystkich spółek jest smutny. Firma upada i pozostaje bez jakiegokolwiek majątku. Bez symbolicznej złotówki.







piątek, 12 listopada 2010

Veno Automotive tylko dla..., cz. 2

Chętnych do objęcia po cenie emisyjnej (nominalnej?) coraz więcej... Wystarczy akcji dla fanów VenoCara skazanych na opłacanie kolejnych emisji VENO S.A.?

W trzecim kwartale nadal nie została ostatecznie rozliczona umowa sprzedaży składników majątkowych z 31 grudnia 2009 r. zawarta z VenoAutomotive S.A. Emitent rozważa różne warianty ostatecznego rozliczenia tej umowy w tym objęcie akcji Veno Automotive S.A.

wtorek, 9 listopada 2010

Oponix, Oponeo, Orzeł Opony

Ta sama branża -
Ten sam profil -
Ten sam rynek zbytu -
- Inny zarząd
- Inny akcjonariat
- Inna stopa zwrotu


Źródło: Stooq.pl


niedziela, 7 listopada 2010

ABACAB NT i Carbon Invest, czyli na co poszła emisja, cz. 2

W maju informowaliśmy o nabyciu przez VENO SA akcji spółki ABACAB NT. Pisaliśmy w tej sprawie m.in.:

_________________________

(...) kto stoi za tym funduszem venture (swoją drogą - ile ich jeszcze będzie w portfelu, nie pora zacząć coś produkować)? Prezesem ABACAB NT jest pan Tomasz Tyliński. Tak - dokładnie ten sam, który przychodzi Państwu na myśl, czyli udziałowiec Blumerang Sp. z o.o., a oprócz tego m.in.:

  - członek Rady Nadzorczej Letom Investment Sp. z o.o.,
  - prezes Zarządu Autogroup SA,
  - wiceprezes Zarządu Blumerang PRE IPO SA,
  - członek Rady Nadzorczej Veno Automotive SA.

Mając tak silną pozycję w GK VENO, ciekawe na ile sam sobie zlecił wykupienie tych udziałów, a na ile dogadał się w tej kwestii z prezesem A. Kuichem?

A więc znowu Ci sami ludzie, znowu te same firmy.
_________________________

Dzisiaj warto przypomnieć inną transakcję pana Tomasz Tylińskiego, a konkretnie spółki Blumerang Pre IPO. Tak, tak - chodzi o kupno od VENO akcji spółki Carbon Invest SA. Różnica w transakcjach jest taka, że VENO zapłaciło całość od razu (500 tys. zł), a Blumerang PRE IPO będzie płacił na raty (oby rzetelniej niż Heros Capital Ltd.). VENO za akcje Carbona dostało ponad 2 mln zł, ale po odliczeniu kosztów nabycia akcji zysk z "inwestycji" Gazeta Parkiet oszacowała na... 500 tys. zł. Zwykły zbieg okoliczności?

Czy Veno zarobiło na sprzedaży akcji Carbonu? Z naszych kalkulacji wynika, że wydatki Veno na nabycie akcji Carbonu, w przeliczeniu na akcje, wynoszą 10-11 groszy, faktyczny zarobek na transakcji wyniósł 0,5 mln zł.

Podsumujmy: pieniędzmi inwestorów z emisji VENO kupuje za 500 tys. zł akcje spółki ABACAB NT, której wycena została wynegocjowana z jej władzami (p. Tyliński). Kilka miesięcy później VENO sprzedaje Blumerangowi akcje Carbona i osiąga z tego tytułu zysk 500 tys. zł. Cena za Carbona została oczywiście wynegocjowana z władzami Blumeranga (p. Tyliński).

Czy akcjonariusze VENO sfinansowali Blumerangowi zakup akcji Carbona?

Bez analizy przepływów pieniężnych w firmie Blumerang i jego spółkach podległych możemy się jedynie domyślać i spekulować na ile to możliwe. Być może wyjaśnienia podejmą się w swoim czasie odpowiednie służby. Oczywiście finansowo jest to jak najbardziej możliwe. Nam jednak chodzi o możliwość, tak jawnego robienia inwestora w... yoyo.pl

Nawet Ci, którzy odrzucą ww. hipotezę z pewnością przyznać muszą, że ponownie najlepszym podsumowaniem całej sytuacji będą słowa z maja tego roku:

A więc znowu Ci sami ludzie, znowu te same firmy.

Gramy, aż do bólu - ty do ciebie, ja do mnie. A pieniążki płyną z firmy do firmy, ze spółki do spółki, a Panowie wymieniają się stanowiskami i wynagrodzeniami.


wtorek, 2 listopada 2010

Veno Automotive tylko dla znajomych królika?

Czy w dalszym ciągu Zarząd Veno Automotive S.A rozważa skierowanie emisji na preferencyjnych warunkach do aktualnych akcjonariuszy VENO S.A. i jeśli tak to kiedy można by spodziewać się szczegółów?

Czy będzie taka możliwość okaże się w listopadzie - w zależności od zainteresowania dużych inwestorów do których skierowano aktualną emisję.


Jak widać, już nie jest wcale pewne, że obecni akcjonariusze VENO dostaną jakiekolwiek akcje na preferencyjnych warunkach. Pojawili się natomiast tajemniczy duzi inwestorzy, którzy - jak wnioskujemy z odpowiedzi - otrzymali już ofertę nabycia akcji w podwyższonym kapitale.

Czy będzie wielką tajemnicą rozwikłanie kim są "duzi inwestorzy" (Namiron Investment Ltd, Heros Capital Ltd)? Być może pojawią się jakieś nowe nazwy spółek, może coś nowego na Cyprze lub w Anglii (Zen Capital)? Tak czy siak, prezes - jak uczciwie przyznał na blogu - robi interesy z ludźmi, których zna, więc nie oczekujemy zbyt wiele dla postronnych uczestników tej zabawy (czyt. inwestorów indywidualnych)...

PS. Prezesie, czy duzi inwestorzy nie mogliby kupić trochę (niedowartościowanych!) akcji VENO?


wtorek, 26 października 2010

Teldar Paper (1985) - Veno / Carbon / Oponix (2010)

Zachowując umiar, proporcje i zdrowy rozsądek - pewne myśli są dla niektórych spółek i osób ponadczasowe...

____________________________________


W czasach gospodarki wolnorynkowej, kiedy nasz kraj był wiodącą siłą przemysłową, obowiązywała zasada odpowiedzialności względem akcjonariuszy. Ludzie jak Canegie i Mellon, którzy stworzyli to imperium, dbali o nie, ponieważ w grę wchodziły ich własne pieniądze.

Dzisiaj zarząd nie ma żadnego udziału w spółce. Ci, których tu widzicie, posiadają w sumie mniej niż 3% majątku spółki. A co robi pan Crommwell ze swoją pensją w wysokości jednego miliona dolarów? Nie kupuje akcji Teldara! Posiada ich mniej niż 1%!

To wy jesteście właścicielami tej spółki. Tak jest, wy, akcjonariusze. Jesteście regularnie wykorzystywani przez tych królewskich biurokratów. To wy płacicie za ich lunche, wycieczki na ryby, firmowe odrzutowce i ubezpieczenia.

- wypowiedź G.Gekko na zgromadzeniu akcjonariuszy Teldar Papier
Wall Street, reż. Olivier Stone

sobota, 23 października 2010

Jesienna superpromocja i wyprzedaż w VENO


I tak się przykłada i mówi z ekranu
I bredzi latami, wieczorem i rano


To już jest koniec, nie ma już nic
Jesteśmy wolni, możemy iść
To już jest koniec, możemy iść
Jesteśmy wolni, bo nie ma już nic

Elektryczne Gitary, "Koniec"

_____________________________

Dzisiaj dowiedzieliśmy się z bloga firmowego Veno, stanowiącego nową formę komunikacji z inwestorami i piszącym o bieżących wydarzeniach z życia spółki, że firma postanowiła sprzedać kilka swoich aktywów. Ups, przepraszamy... Oczywiście dowiedzieliśmy się tego z prasy:

Notowane na NewConnect Veno wyprzedaje aktywa inwestycyjne.


Spółka podpisała warunkową umowę sprzedaży 400 tys. akcji internetowego sprzedawcy opon, Oponix.pl (13 proc. ogółu walorów), negocjuje również sprzedaż całego posiadanego pakietu akcji firmy inwestycyjnej Carbon Invest (blisko 13,5 mln walorów, 31,5 proc. kapitału). Akcje Oponiksa mają zostać sprzedane po 1 zł za sztukę, poniżej rynkowej wyceny, która na zamknięciu piątkowej sesji wynosiła 1,58 zł. Arkadiusz Kuich, prezes Veno, przekonuje, że przy sprzedaży akcji poprzez rynek nie udałoby się uzyskać więcej. (...)


_____________________________

Inwestorzy zadurzeni w Veno SA (sterowani forumowym PRowcami? utopieni w akcjach?) oczywiście we wszystkim widzą pozytywy. Jeśli komunikat dotyczyłby wykupienia akcji, a nie sprzedaży radość byłaby pewnie taka sama. Może nawet większa? W sumie nieobliczalne są oceny drobnego akcjonariatu i należy je brać z dużym przymrużeniem oka.

Zastanawiamy się dlaczego prezes Kuich zmuszony jest wyprzedawać aktywa prawie 40% taniej niż cena rynkowa (Oponix SA). I jakie niby znaczenie ma to, że Veno nabywało je po 50 gr? Czy to usprawiedliwia sprzedaż 58 gr taniej niż wycenia je rynek i jest działaniem w interesie spółki? Czy na prawdę nie warto poczekać na kupca, który zapłaci za akcje ich rynkową wartość? A jak mają zareagować na takie praktyki akcjonariusze Oponixa SA?

Argument sprzedaży akcji poprzez rynek jest dobry, ale dla laika. Wiadomym jest, że duże pakiety akcji sprzedaje się w transakcjach poza giełdą. Postawmy się w przypadku inwestora zainteresowanego Oponiksem, który chce wejść mocno w spółkę i kupić owe 400 tys. akcji. Czy miałby szanse nabyć taki pakiet akcji na rynku po średniej rynkowej 1,58 zł? A może po 2 zł lub 3 zł? Kurs skończyłby na 10 zł / walor, a i tak kupiec nie posiadałby tylu akcji ile potrzebuje. Dlatego takie transakcje na rynku się nie przeprowadza.

Wyraźnie widać, że kupujący akcje Oponiksa jest w tej całej transakcji bardzo uprzywilejowanym podmiotem. Czy nie za bardzo? Widać też, że Veno bardzo chce akcje sprzedać, nawet kosztem straty 58 gr na każdej akcji. Niepokoić może takie parcie na gotówkę, a raczej jej brak kasie Veno. Aż tak bardzo brakuje kapitału na zakończenie projektu superauta? Być może... A może po prostu prezes lubi sprzedawać aktywa poniżej ceny rynkowej? Chętnie skorzystalibyśmy z takich promocji w przyszłości, tak jak i pozostali inwestorzy indywidualni, którzy muszą nabywać akcje po cenach rynkowych. Wtedy i my przymkniemy oko na podejrzenie o działanie na szkodę spółki.

Sprzedaż akcji Carbon Invest SA, to już osobna historia. Wzorem otwartej polityki informacyjnej i stosowanych relacji inwestorskich (od początku praktykowanych przez władze Veno) o transakcji nie wiadomo nic: kto chce kupić, po jakiej cenie, ile uda się zarobić?

Pozostają jedynie spekulacje. Być może Carbonem zainteresowany jest cały czas Blumerang, który po fiasku podziału Veno nie zrezygnował z tego aktywu. Jeśli tak, to potwierdziłoby to nasze wcześniejsze wnioski, że zupełnie nie są oni zainteresowani uczestniczeniem w projekcie superauta (mimo, że już niedługo pokaz prototypu). Powyższe hipotezy potwierdza zresztą ostatnie zbycie akcji Veno i zejście poniżej poziomu 5%. W obliczu grudniowego sukcesu hipercara... Cóż za nieracjonalne działanie.

poniedziałek, 18 października 2010

Chińska zupka, czyli g... z mózgu

Serial trwa. Mamy oficjalną informację nadaną w systemie EBI. Otóż są tajemniczy inwestorzy, którzy uzyskali na wyłączność możliwość zainwestowania w Veno Automotive (tak jakbyśmy byli informowani, że ktoś inny też jest zainteresowany). Pomny wcześniejszych doświadczeń i zagrożeń o posądzenie o manipulacje kursem, p. prezes szybko dopisał na stronie firmowej, że "za wcześnie jest jednak przesądzać jakim wynikiem zakończą się negocjacje." Cóż, phanta rei...

Być może kierunek chiński po spaleniu pomysłów brytyjskich (Heros Capital) i cypryjskich (Namiron Investments), to nowy pomysł na tajemnicze firmy zainteresowane inwestycjami w VENO. Jak wiadomo prezes robi interesy tylko z tymi którym ufa. Czyli chińską spółkę założył ktoś z duetu Marek Tomkiewicz i Andrzej Wojno?

Z drugiej strony, jaką straszną niefrasobliwość wykazali menedżerzy z Blumeranga sprzedając 5 proc. akcji w momencie, gdy trwały negocjacje z "Chińczykami". Trudno uwierzyć, że zasiadając w RN Veno nie mieli żadnej wiedzy o toczących się "rozmowach" (tudzież ich przełożeniu na przyszły kurs).

Poniżej przypominamy kilka innych rewelacyjnych informacji ogłaszanych w raportach EBI odnośnie negocjacji w sprawie spółek VENO i Veno Automotive. Pamięć ludzka jest niedoskonała dlatego warto przypomnieć wcześniejsze praktyki w polityce informacyjno-manipulacyjnej.

Nam przypomina to robienie z umysłu inwestorów pewnej rzeczy, którą (zupełnie w innym kontekście) opisał jeden z miesięczników, anonsując na okładce temat następująco:


_______________________________

Podpisanie listu intencyjnego

VENO SA podpisała list intencyjny w sprawie nabycia 100% udziałów w spółce produkującej elementy stylizacyjne do samochodów osobowych. Spółka posiada silną markę europejską, sieć dystrybutorów w całej Europie, a także jeden z najnowocześniejszych w Europie zakładów produkcyjnych.



_______________________________

VENO Automotive SA podpisała list intencyjny

Zarząd VENO SA poinformował iż wspólnie ze swoją spółką zależną VENO Automotive SA rozpoczął negocjacje umowy inwestycyjnej mającej na celu przejęcie 100% udziałów w spółce posiadającej kilkunastoletnie doświadczenie w budowie samochodów sportowych.



_______________________________

Podpisanie listu intencyjnego przez VENO SA

Zarząd VENO S.A. informuje, że w dniu 8 maja 2008 roku spółka VENO S.A. podpisała list intencyjny dotyczący negocjacji w sprawie nabycia do 51% udziałów w spółce świadczącej usługi internetowe



_______________________________

Podpisanie umowy inwestycyjnej przez spółkę zależną

Zarząd Spółki VENO S.A., w nawiązaniu do raportu bieżącego 33/2008 z dnia 18 czerwca 2008 roku informuje, że w dniu 19 sierpnia 2008 została podpisana umowa inwestycyjna, w której spółka zależna Emitenta -VENO Automotive S.A. - zobowiązała się do współdziałania w celu doprowadzenia do połączenia spółki VENO Automotive S.A. z inną spółką kapitałową, której udziałowiec prowadził dotychczas działalność polegającą na produkcji samochodów sportowych.


_______________________________

Podpisanie listu intencyjnego

VENO SA podpisała w dniu wczorajszym list intencyjny w sprawie nabycia udziałów w spółce zajmującej się inwestycjami w zagraniczne podmioty produkujące supersamochody sportowe. Intencją stron jest m.in. zakończenie budowy, produkowanego dotychczas przez spółkę zależną VENO Automotive S.A., samochodu sportowego w oparciu o doświadczenia partnera.

Raport 13/2009 

_______________________________

Wspaniałomyślnie nie cytujemy raportu wg którego spółka negocjowała sprzedaż akcji po 30 gr / walor. Natomiast efekt ww. umów i listów jest oczywiście w każdym wypadku taki sam - do niczego nie doszło...

środa, 13 października 2010

Kuich: My nie robimy żadnego superauta

Okazało się, że mylą się wszyscy się: akcjonariusze, inwestorzy, obserwatorzy. Oberwało się też dziennikarzom. Te pismaki nie wiedzą o czym i o kim piszą!


– Wszędzie, gdzie tylko mogę, podkreślam, że VENO S.A. nie równa się Veno Automotive, ale nawet dziennikarze mylą się często pisząc, że to supercar jest naszym flagowym produktem i niejednokrotnie przypisując nam budowę superauta. My nie prowadzimy działalności produkcyjnej (...)
____________________

Nie dziwimy się, że prezes nie zna statutu firmy, którą "zarządza". Jaka firma taki prezes i jego kompetencje. Tylko w jakim celu rok temu szumnie ogłoszono Raporcie EBI, że spółka w KRSie dopisała produkcję aut osobowych? Ktoś miał się na to nabrać? Akcjonariusze, inwestorzy, dziennikarze? Faktycznie - udało się zrobić z nas wszystkich idiotów.



____________________

Jak już wiadomo - wszyscy się mylą. No, ale jak trzeba było szukać rozgłosu i pieniążków na kolejne emisje, to mowa w mediach była trochę inna. Komuś bardzo zależało na podbiciu kursu?

Robimy ekskluzywny samochód sportowy, piekielnie szybki, piękny i podrasowany w wersji roadster oraz coupé. Opływający w bajery — zapewnia Arkadiusz Kuich, prezes Veno

- Zdziwiłby się pan, jak wielkie firmy pytały nas o ten samochód. Mamy e-maile z krajów arabskich, z Polski zgłosiło się kilka dużych nazwisk. Pierwsze umowy zostaną podpisane lada dzień — podkreśla Arkadiusz Kuich.
Straszono nawet, że jeśli inwestorzy nie sypną groszem na emisje VENO SA, to z superauta nici.

Obecny etap prac jest już wysoce zaawansowany i w związku z tym ukończenie prototypu jest planowane na 3 kwartał tego roku. Także powodzenie obecnej emisji akcji w znacznej części przyczyni się do dotrzymania terminu zaprezentowania samochodu.
____________________

Cóż... Dzisiaj już tak brzydko pachnie wokół VENO, że faktycznie trzeba szukać nowej nazwy. A zgodnie ze złożoną publicznie obietnicą ze spółką Veno Automotive trzeba będzie się w miarę szybko pożegnać.

Inwestor:  Czy VENO S.A. przewiduje sprzedaż posiadanych akcji AutoGroup S.A. lub Veno Automotive S.A. przed debiutem tych spółek NewConnect?

VENO: Tak. Zgodnie z aktualną strategią będziemy się starali posiadać nie więcej niż 30% udziałów.


niedziela, 10 października 2010

czwartek, 7 października 2010

Veno szuka nazwy - wyniki konkursu pb.pl

Dziękujemy za wszystkie propozycje, których było ponad 100! W głosowaniu internautów na stronie pb.pl zwyciężyła propozycja "Volno". W głosowaniu redakcyjnym walka toczyła się między markami Inventia i Liveno. Jednak ta pierwsze już istnieje, dlatego oficjalną propozycją, którą prześlemy spółce będzie "Liveno". Internautów o pseudonimach house i Tomasz prosimy o przesłanie namiarów na adres konkurs@pb.pl. Czekają na Was 2 superauta - resorkowce Lamborghini Reventon!

Redakcja bloga również gratuluje! Dorzucamy gratisowo nowe logo. Do repliki Reventona pasuje jak ulał.



wtorek, 5 października 2010

Ucieczka Blumeranga z Tita... z Veno SA

Zarząd BLUMERANG PRE IPO S.A. informuje, że w dniu 4 października 2010 r., w transakcjach poza rynkiem zorganizowanym (umowy cywilne), sprzedał 12.501.000 akcji spółki VENO S.A. z siedzibą w Warszawie, za łączną kwotę 375.030,00 PLN. Po transakcjach, o których mowa powyżej, BLUMERANG PRE IPO S.A. nie posiada akcji VENO S.A.


_________________________________

Zapowiedzi:
  • za kilka tygodni Veno ma pokazać SuperVenoAuto
  • pokaz auta ma być ogromnym sukcesem
  • auto ma powalać na kolana i zapewnić zysk akcjonariuszom
  • spółka inwestuje pieniądze z emisji w inne "ciekawe projekty"
  • do końca roku 2010 spółka przeprowadzi co najmniej trzy debiuty spółek portfelowych na New Connect
Rzeczywistość:
  • prezes Kuich szuka nowej nazwy dla spółki
  • nie wiadomo nic o dacie, miejscu i sposobie prezentacji
  • nie wiadomo jaki jest znak graficzny auta, jak nazywa się marka, jakie ma osiągi, jakie ma parametry techniczne, jakie przeszedł testy
  • jedyny większościowy akcjonariusz, mający przedstawicieli w RN, sprzedaje wszystkie swoje akcje
  • liczba innych "ciekawych projektów": zero
  • liczba debiutów spółek portfelowych: zero


niedziela, 3 października 2010

Superbajka, czyli Grupa Kapitałowa VENO SA - fakty, ludzie, pieniądze

Veno Automotive SA jest firmą, która od kilku lat opowiada – najczęściej ustami prezesa Veno SA, Arkadiusza Kuicha vel Adama Nowaka – o tym jak buduje supersamochód będący konkurencją dla Lamborghini czy Ferrari. Niestety, jak czytamy na forach, jest to samochód wyjątkowy, bo niewidzialny (tak jak niewidzialny jest pracownik Biura Zarządu VENO - Adam Nowak). Prawdziwe są natomiast pieniądze od kilku lat regularnie topione w projekt kierowany przez domorosłych wizjonerów.

Dla przeciętnego inwestora Veno Automotive to spółka jak każda inna. Tymczasem do stycznia 2010 składała się tylko z prezesa Łukasza Tomkiewicza i jednego pracownika na etacie. Nie posiadała prawdziwej siedziby, była przytulona kątem do Carbon Design SA na ulicy Konwaliowej 20 w Warszawie. Trochę to odbiega od zespołu inżynierów ze stajni Lambo czy Ferrari. Odbiega to nawet od zaplecza jaki mieliśmy okazje zobaczyć na zdjęciach z produkcji Marussi. A to przecież nie z tym autem prezesi Kuich i Tomkiewicz chcą rywalizować. VenoCar ma ambicje konkurować z Lambo. Panowie! Średnio udane skopiowanie Reventona nie od razu powoduje, że auto zrobione w garażu jest realną konkurecją dla supersamochodów...

Ktoś mógłby zapytać jak duet złożony z technicznych ignorantów miałby stworzyć coś, co miałoby konkurować z prawdziwymi dziełami sztuki na czterech kołach, nad którymi pracują sztaby bardzo dobrze opłacanych inżynierów, grafików, stylistów. Nie trzeba być ekspertem aby wiedzieć, że się nie da.

W styczniu 2010 roku Veno Automotive otrzymało poważne wsparcie. Szerokim gestem wykazał się prezes Carbon Design (dz. Carbon Invest) Mariusz Obszański. Za dość okazyjny pieniądz, czyli 450 tys. zł postanowił sprzedać składniki majątku swojej firmy. Gratisowo dorzucił trzech pracowników technicznych, meble biurowe, projekty, formy i produkcję w toku (np. zlecenie wykonywane dla Auto Group SA). Z uzyskanych informacji wynika, że samo zlecenie dla Auto Group warte było znacznie więcej. Działanie wbrew interesowi spółki i akcjonariuszy? Bez dwóch zdań.

Zresztą nie chodziło o 450 tys. zł w gotówce. Tej miało być jedynie 50 tys. zł. Do dzisiaj pracownicy firmy z uśmiechem opowiadają, jak Łukasz Tomkiewicz spacerował po hali i zastanawiał się, co sprzedać z tego, co właśnie kupił, aby spłacić te 50 tys. Komedia? Prawa zastrzeżone dla ludzi z GK Veno :)

W styczniu 2010 kapitalizacja Carbon Design SA wynosiła ok. 7,5 mln zł. Firma składała się wtedy z prezesa Mariusza Obszańskiego i "całej reszty". Owa reszta została sprzedana za wirtualne 450 tys. zł. Decyzje prezesa rynek szybko zweryfikował, bo w ciągu ośmiu miesięcy 2010 roku kurs akcji spadł z 36 gr na 13 gr. Kurs zmierza w kierunku dna, czyli okolic, gdzie notowane jest od dawna Veno SA.

Dziś Carbon Invest zajmuje się "inwestowaniem", czyli transferowaniem wirtualnej kasy pomiędzy spółkami z grupy. Jest ich wiele, można wręcz napisać, że nie starcza już prezesów, dlatego jeden często obsługuje kilka spółek. Jako, że spółki nic wartościowego nie tworzą, to zazwyczaj też nie posiadają żadnych pracowników. Za to jest cecha wspólna: kurs w skali czasu zawsze pikuje.

Jak napisano wyżej - Veno Automotive to spółka z prezesem, rysownikiem i "całą resztą" z Carbon Design. Dziś prezes Arkadiusz Kuich mówi, że chce nam - inwestorom - sprzedać akcje Veno Automotive. Ale przecież już raz sprzedał nam ten towar pod nazwą Carbon Design! Dorzuca tylko nowego prezesa... Czy to nie za dużo?

Czy to może nowa wersja oscylatora? Jaką mamy pewność, że spółka po wessaniu z rynku kilku milionów złotych nie zostanie sprzedana za kolejne 50 tys. zł w gotówce do następnej spółki z GK VENO pod nazwą NAMIRO-HEROS? Ile rynek wytrzyma takich oscylacji zanim KNF albo prokuratura się tym zainteresuje?

Prezes Łukasz Tomkiewicz mówi, że projekt pochłonął dotąd ponad 1,5 mln zł. To kłamstwo. Zapomniał dodać, że spory wkład finansowy w budowę superbajki posiada m.in. Carbon Design. Zarządzający spółką panowie Marek Tomkiewicz i Arkadiusz Kuich bardzo hojnie obdarowywali Veno Automotive oraz ETD. Fakty:

1. Zatrudniano kilkanaście osób z konającej spółki ETD na fikcyjne umowy. Kuich mija się z prawdą mówiąc, że pracownicy ETD sprzedawali produkty tuningowe produkcji Carbon Design. Nigdy takich nie wyprodukowano!

2. Opłacano usługi wykonywane przez firmy trzecie dla Veno Automotive i ETD. Na przykład opisane na stronie VA precyzyjne frezowanie elementów nadwozia supercara.

3. Fundowano zakupy części i materiałów dla Veno Automotive. Na przykład kamera termowizyjna za prawie 20 tys zł.

4. Wykonywano nieodpłatnie usługi dla Veno Automotive, np. projektowanie oraz frezowanie elementów nadwozia.

A czym jest VenoCar? Oto jeden z cytatów ze strony VA: "Jednym z głównych celów było uzyskanie dokładności poszczególnych elementów rzędu setnych części milimetra i z tego też powodu większość elementów zaprojektowano z wykorzystaniem profesjonalnych systemów typu CAD: programu CATIA służącego do wspomagania prac inżynierskich w przemyśle lotniczym oraz programu SolidWorks...". Tekst ten powoduje niepohamowany napad śmiechu u każdego, kto choćby przez chwilę zetknął się z projektem Venocar.

Jak jest naprawdę? Fakty:

1. Rama zaprojektowana z pogwałceniem podstawowych zasad inżynierskich, wykonana z najtańszej dostępnej stali budowlanej, fatalnie pospawana w podwrocławskiej stodole.

2. Ciężkie nadwozie wykonane z laminatu szklanego kiepskiej jakości do tego przykryte grubą warstwą szpachli.

3. Rozwiązania techniczne będące kpiną ze zdrowego rozsądku.

4. Brak jakichkolwiek badań aerodynamicznych, co przy tych prędkościach jest niezwykle istotne.

5. Absolutny brak szans na produkcję choćby kilku sztuk.

Dziś znajomi królika, o których nie raz pisaliśmy, planują wprowadzić Veno Automotive na giełdę. Kilku pracowników kończy prototyp. Zapewne do końca roku go wymęczą, w końcu prace trwają ponad trzy lata. Zapewne zostanie pokazany z wielką pompą, z ładnym lakierem, karbonowymi dodatkami i skąpo odzianymi niewiastami przyklejonymi do karoserii. Tylko co z tego?

Prosto z pokazu powinien pojechać do muzeum motoryzacji jako symbol największej porażki i największego oszustwa w dziejach polskiej motoryzacji.

Prezes Kuich już o tym wie i od "marki" Veno chce jak najszybciej uciec. Koledzy z Blumeranga już dawno odcięli się od tego, co wyczynia się wokół VenoSuperCara i w spokoju zajmują się Stealth B6 i B7. Tak na marginesie - czy po prezentacji Stealth B7 kurs Blumeranga eksplodował? No właśnie... 

Taka jest smutna rzeczywistość i kolejny (nieudany) interes panowie mogą odfajkować. Ale to nie problem. Pomysłów mają tyle, że z pewnością wyruszą po pieniądze inwestorów z kolejnymi...

PS. Nie tylko kopiowanie Reventona panowie z Veno sobie upatrzyli. Tym razem postanowili skopiować pomysł bloga. W ten sposób chcą się bronić? Przecież zawiadomiono prokuraturę oraz KNF! Przecież to wszystko kłamstwa i pomówienia! Czyżby organa ścigania nie dopatrzyły się niczego niezgodnego z prawdą? 

Skoro panowie są tak aktywni w internecie, to ciekawe ile ich "obiektywnych" wypowiedzi można regularnie i codziennie czytać na forach internetowych (np. Parkiet, Bankier). Wypowiedzi pod przykrywką inwestorów...

piątek, 1 października 2010

VENO jest już passé

Prezes Kuich raz po raz udowadnia, że posiada znakomite poczucie humoru. Podczas gdy w świecie (poważnego) biznesu największą wartością jest marka - w branżowych pismach przeliczana na konkretne tysiące i miliony dolarów - ów prezes decyduje się ogłosić konkurs na zmianę nazwy firmy której szefuje.

I to kiedy!? W przededniu prezentacji prototypu superauta. W przededniu wydarzeń, które przecież spowodują, że słowa: Veno i VenoCar mają szanse być odmieniane w mediach przez wszystkie przypadki. Cóż za przewrotna strategia! Spółka może być kojarzona na długie lata z ogromnym sukcesem, ale prezes nie ma na to ochoty. Przez ponad dwa lata pompowano balon pod hasłem "VENO buduje superauto", robiono kilka emisji akcji żeby dokończyć projekt, a teraz zmiana szyldu i jedziemy dalej?

Ogromne poczucie humoru pana prezesa zostało docenione przez czytelników portalu pb.pl, którzy - jak widać - na żartach się znają i na pomysł Kuicha odpowiedzieli ciekawymi propozycjami:

Ponieważ nam też bardzo zależy na przejrzystości giełdowych nazw, chcemy pomóc. Newconnect.pb.pl czeka na Wasze propozycje w komentarzach poniżej. Wybierzemy najlepszy pomysł i oficjalnie zgłosimy do Veno. Zwycięzca dostanie od nas superauto w miniaturze!

Proponuję: "Pralnia" "Anihilator NC" "Dawaj kasę!"
ira 13:32 x zgłoś nadużycie

co sie cisnie na pomysł to -GrenVan albo VENOM... ale tak z litera prawa i tym co w Biblii to konkurs w ktorym nie ma nagród to nie konkurs tylko pomoc charytatywna...
alibi 13:32 x zgłoś nadużycie

VELEX :D
graczkowski 13:35 x zgłoś nadużycie

ŁOWCY JELENI S.A.
Qula 13:35 x zgłoś nadużycie

Unreachable supercar
Krzysztof z wanny 13:36 x zgłoś nadużycie

ŚMIEĆ S.A.
cc 13:36 x zgłoś nadużycie

czwartek, 30 września 2010

Na tropie przeuczciwej Grupy Kapitałowej - epilog

Po wielu materiałach opublikowanych w Pulsie Biznesu i w Parkiecie przyszedł chyba czas na bardziej szczegółowe "dochodzenie". Nawiązaliśmy kontakt z redaktorami programu telewizyjnego, który zajmuje się publicznym demaskowaniem niezdrowych relacji biznesowych, podejrzanych interesów, nieuczciwych firm itd.

Ponieważ chcielibyśmy poświecić się pracy zawodowej i rodzinie, a prowadzenie bloga i weryfikowanie informacji trochę czasu zajmowało, to wyrażone zainteresowanie ze strony dziennikarzy bardzo nas cieszy. Przekazanie wszystkich zgromadzonych materiałów osobom kompetentnym i fachowym idealnie wpisuje się w ten scenariusz.

Dziennikarstwo śledcze o wiele lepiej poradzi sobie z rozpracowaniem całego mechanizmu. Przede wszystkim w ich posiadaniu będą narzędzia o jakich my-amatorzy możemy tylko pomarzyć. Poszukiwania tych wszystkich firm i ludzi związanych teraz i w przeszłości z GK VENO - to wszystko wymaga sporego nakładu czasu, pracy i pieniędzy. Takie rozwiązanie wydaje się więc idealne dla wszystkich.

Po przesłaniu wszystkich materiałów będziemy chcieli podsumować to, co wydarzyło się przez ostatnie pięć miesięcy. A potem to już tylko pożegnamy się ze wszystkimi bardzo ładnie i będziemy czekać na efekty pracy zawodowców.

- To co mam powiedzieć Spiętemu?

– Żeby się rozpiął.
VaBank, reż. J.Machulski

Tak jakoś nam przyszło do głowy podczas czytania fachowych analiz wychodzących spod pióra władz koncernu samochodowego VENO SA :)


2010-09-28 skoro budowa prototypu pochłonęła 2 mil., trwała 3 lata, a auto ma kosztować ok 900 tyś zł to jak to się spina biznesowo ? (...)

P1. Dobrze się spina biznesowo.

wtorek, 28 września 2010

Marussia nie jest super. VenoCar jest supercar!

Tak twierdzi wieloletni i od lat uznawany przez fachowców z branży znawca motoryzacji prezes Arkadiusz Kuich ("Marussia należy do zupełnie innego segmentu pojazdów, gdyż jest to samochód sportowy, a nie supercar."). A co na to inni, którzy się nie znają?










Czy prezesa zaniepokoiło, że Marussia kosztuje 100 tys. Euro, a VenoCar wg ostatnich deklaracji będzie kosztował 200 tys. GBP (ok. 230 tys. Euro)?